Jak grzyby po deszczu powstają w mieście nowe hostele. A jeszcze niedawno brak taniej bazy noclegowej był wskazywany przez turystów jako jedna z większych wad Lublina
- Do Lublina nikt w zimie za bardzo nie przyjeżdża - potwierdza Tomasz Daniłoś, który Folk Hostel przy Krakowskim Przedmieściu prowadzi od 2012 roku.
Daniłoś przyznaje, że klientów najwięcej jest w trakcie odbywających się w Lublinie festiwali. - Przyjeżdża na nie bardzo dużo osób. Jarmark Jagielloński i Carnaval Sztuk-Mistrzów to dwa wydarzenia, które przyciągają najwięcej osób - mówi pan Tomasz.
- Wtedy jest naprawdę bardzo duże zainteresowanie - przyznaje Anna Koteczki, menadżerka hostelu Cent przy Ewangelickiej. - W okresie takich imprez kulturalnych miejsca w hostelu mamy zarezerwowane z dużym wyprzedzeniem. Już około kwietnia mamy zajęte większość terminów na letnie wydarzenia.
Zdecydowana większość osób nocujących w hostelach rezerwuje miejsca przez internet. Ludzie, którzy przychodzą "z ulicy” też się zdarzają, choć stosunkowo rzadko.
Polacy, Rosjanie i Ukraińcy
Hostele żyją głównie z weekendów.
- Hotele mają największe obłożenie od poniedziałku do piątku, bo tam są klienci biznesowi. Natomiast w hostelach jest to sytuacja odwrotna, większość noclegów to piątek-niedziela lub piątek-poniedziałek -mówi pani Anna.
Wśród klientów hostelu Folk dominują Polacy, a wśród obcokrajowców Ukraińcy. - Mamy klientów w każdym wieku, nie ma jakiejś wiodącej grupy wiekowej - stwierdza Daniłoś. Z kolei w Lolku mniej więcej połowa klientów to Polacy, a połowa goście z zagranicy.
- Przeważają Ukraińcy i Rosjanie - mówi szef hostelu. - Dla Rosjan jesteśmy bardzo często pierwszym przystankiem w drodze na wakacje, na przykład na Węgry albo do Grecji. Podobnie dla mieszkańców dalszej części Ukrainy, jak choćby Dnietropietrowska.
Studenci
- Z usług naszego hostelu korzystają w dużym stopniu również studenci zaoczni przyjeżdżający do Lublina - dodaje Anna Koteczki. - Lokalizacja w centrum to dobre miejsce i dla gości przyjeżdżających w celach turystycznych i dla studentów, bo blisko jest i na miasteczko akademickie, i na Stare Miasto, i do takich atrakcji jak dyskoteki. Biorąc pod uwagę to, że hostele nie są obiektami skategoryzowanymi i nie ma ściśle określonych standardów, to istotnym czynnikiem dla klienta jest czystość.
Jeszcze niedawno brak taniej bazy noclegowej wskazywany był jako jeden z głównych mankamentów lubelskiej turystyki. Widać to choćby w badaniach przeprowadzonych w 2013 r. na zlecenie miasta przez UMCS. Ceny noclegów były najgorzej ocenionym przez ankietowanych turystów aspektem pobytu w Lublinie. Dziś w mieście działa aż sześć hosteli.
- Wydaje mi się, że im więcej będzie hosteli przybywać, tym będzie trudniej - komentuje prowadzący Folk Hostel. - Powstaną jeszcze dwa - trzy i rynek się wysyci.