Dzięki przytomności przechodniów i szybkiej reakcji strażników miejskich udało się uratować życie nieprzytomnego mężczyzny leżącego na przystanku w centrum Lublina. Strażnikom po raz pierwszy przydał się jeden z defibrylatorów kupionych niedawno przez miasto do każdego z radiowozów
Do zdarzenia doszło dziś rano w pobliżu pl. Wolności. Przebywający na ul. Wróblewskiego patrol Straży Miejskiej został zaalarmowany przez jednego z przechodniów, że na pobliskim przystanku komunikacji miejskiej leży nieprzytomny mężczyzna. We wskazanym miejscu był starszy człowiek i kobieta wykonująca mu masaż serca.
Około 80-letni mężczyzna nie dawał żadnych oznak życia. – Nie oddychał, nie miał tętna – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. – Jeden ze strażników podjął się masażu serca, drugi wezwał pogotowie ratunkowe i przygotował defibrylator. Po użyciu defibrylatora mężczyzna zaczął oddychać, strażnicy ułożyli go w pozycji bocznej ustalonej. Ratownik z karetki poinformował, że praca serca ustabilizowała się, starszy pan został przewieziony do szpitala przy ul. Jaczewskiego.
Był to pierwszy przypadek użycia defibrylatora przez strażników, którzy nieco ponad miesiąc temu dostali osiem takich urządzeń kupionych przez Urząd Miasta. Osiem, bo zazwyczaj tyle radiowozów krąży po Lublinie w trakcie jednej zmiany.
Defibrylatory to urządzenia, które podając do organizmu impuls elektryczny są w stanie przywrócić akcję serca, jeżeli ustała, albo ją ustabilizować, jeśli jest to konieczne. Kupione strażnikom urządzenia same analizują stan osoby wymagającej pomocy i wydają ratownikowi odpowiednie polecenia. Dzięki temu urządzeniem może się posługiwać nawet osoba, która nie ma wiedzy medycznej.
Wcześniej, bo już trzy lata temu władze Lublina kupiły trzy defibrylatory, które zostały następnie zainstalowane w budynkach Urzędu Miasta przy Wieniawskiej 14, Leszczyńskiego 20 i na parterze Ratusza, czyli w miejscach najczęściej odwiedzanych przez interesantów załatwiających sprawy w urzędzie.