Pięć osób trafiło do szpitala, jedna z nich zmarła. To skutki pożaru, który wybuchł w piątek w kamienicy przy Lubartowskiej 18
- Reanimacja trwała ok. dwóch godzin. Nie udało się go uratować - mówi Gabriel Maj, dyrektor szpitala.
- Ofiara to mężczyzna w wieku 30-40 lat, o nieustalonej jeszcze tożsamości. Prawdopodobnie była to osoba bezdomna - informuje Maciej Maćkowski, szef Prokuratury Rejonowej Lublin Północ. - We wtorek, po wstępnych wynikach sekcji zwłok będziemy mogli określić przyczynę zgonu.
Na czas akcji gaśniczej z budynku trzeba było ewakuować 15 osób. Cztery z nich trafiły do szpitala. - To 75-letnia kobieta, mężczyźni w wieku 30-35 lat i 9-letni chłopiec - relacjonuje Michał Badach, rzecznik straży pożarnej.
Dwie osoby po badaniach wypuszczono z izby przyjęć.
- Dwie kolejne trafiły na oddział toksykologii na obserwację - dodaje dyr. Maj.
Po południu pod opieką lekarzy pozostawał już tylko chłopiec, ale jego stan był coraz lepszy.
Nie wiadomo jeszcze jak pożar wpłynął na konstrukcję budynku. - Na razie nikt nie jest tu wpuszczany, także my - mówiła nam Joanna Jać, szefowa Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego miasta Lublin.
Dopiero po południu śledczy zabrali się za oględziny pogorzeliska. Nie mogli zrobić tego wcześniej m.in. z uwagi na silne zadymienie mieszkania. - Przyczyny pożaru poznamy po sporządzeniu opinii przez biegłego z zakresu pożarnictwa - zaznacza prokurator Maćkowski.
Lokal, w którym doszło do pożaru to pustostan. - Ma zaledwie 13 metrów kwadratowych, nie nadaje się do samodzielnego użytkowania. Pomieszczenia były zabezpieczone i czekały na remont lub inną koncepcję wykorzystania - wyjaśnia Artur Cichoń, rzecznik Zarządu Nieruchomości Komunalnych.
Ta "inna koncepcja” to przyłączenie pustostanu do sąsiedniego, 70-metrowego mieszkania i podział całości na dwa mniejsze lokale. ZNK próbował już przejąć sąsiedni lokal.
Pożar na pierwszym piętrze uniemożliwił w piątek pracę sklepów znajdujących się na parterze kamienicy.