Miasto zabiera się do walki ze szrotówkiem. W niszczeniu szkodnika będą mogli pomóc także mieszkańcy.
– Akcja zakończy się najpóźniej w połowie maja – mówi Mariola Kołcz, z Wydziału Ochrony Środowiska UM. – Obejmiemy nią 2200 drzew. O 200 więcej, niż przed rokiem.
Program ochrony kasztanowców realizowany jest w Lublinie od kilku lat i przynosi bardzo dobre efekty. Z dotychczasowych obserwacji można wywnioskować, gdzie należy się spodziewać pierwszego ataku szkodników. Na początku owady budzą się przy al. Kraśnickiej, później na LSM i Czubach. Następnie atakują śródmieście.
W całym Lublinie mamy ponad 20 tys. kasztanowców. Tylko cześć z nich wymaga ochronnych opasek. Mimo to w miejskiej kasie brakuje pieniędzy na oblepienie tych drzew. Jak co roku, magistrat szuka sponsorów.
– Zwracamy się do firm, które bardzo chętnie biorą udział w akcji – dodaje Kołcz. – Mogą mieć opaski ze swoim logo. Zgłaszają się również osoby prywatne, umieszczają opaskę, np. z imieniem dziecka. Jedna kosztuje 40 zł brutto.
Drugi etap planowany jest na jesień. W ubiegłym roku na walkę ze szrotówkiem wydano ok. 70 tys. zł. Teraz pieniędzy jest więcej. Potrzeba jednak dodatkowych funduszy na zakup sadzonek, odpornych na szkodnika. Gatunek kasztanowców rosnących w Lublinie jest bowiem ulubioną odmianą szrotówka.