Lokali brakuje m.in. dla 600 rodzin z wyrokami eksmisyjnymi. Właściciele mieszkań, którzy nie mogą pozbyć się niepłacących czynszu lokatorów, występują już do miasta o odszkodowania.
Najgorzej jest z lokalami socjalnymi. Miasto musi je zapewnić lokatorom z wyrokiem eksmisyjnym i orzeczonym prawem do lokalu socjalnego. 600 takich rodzin czeka, właściciele mieszkań nie mogą się ich pozbyć.
– To nagminne zjawisko – komentuje Helena Perlicka, przewodnicząca Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości. – Gminy mówią, że nie mają mieszkań, właścicielom domagającym się odszkodowania każą iść do sądu. A odszkodowania są często groszowe, bo ustalający je rzeczoznawca bierze pod uwagę nie tylko to, że budynek jest atrakcyjnie położony, ale również stan samego mieszkania. A lokatorzy bardzo często je zaniedbują.
Kolejnych 200 mieszkań trzeba zapewnić rodzinom, którym, co prawda, sąd nie nakazał zapewnić lokalu, ale prawo nie pozwala wyrzucić ich na bruk. Tak jest z lokalami socjalnymi. Z komunalnymi nie lepiej: ludzie bez wyroków eksmisyjnych na mieszkanie czekają nawet po 10 lat.
– Kolejka jest ogromna i tego nie da się rozwiązać w ciągu dwóch, trzech lat – przyznaje Adam Wasilewski, prezydent Lublina. A mieszkań nie ma. Na nowe miejskie bloki przy ul. Mireckiego i Zygmunta Augusta trzeba czekać do przyszłego roku.
Wczoraj w magistracie sztab urzędników głowił się, jak z tego wybrnąć. Pierwszy pomysł już jest. Ratusz chce wykorzystać swą spółkę – Towarzystwo Budownictwa Społecznego "Nowy Dom”. Zamiast zaczynać własne budowy mógłby wspierać inwestycje TBS, a później zasiedlać część lokali jako mieszkania komunalne.
To, zdaniem Ratusza, może być tańsze od samodzielnej budowy.
– W TBS cena metra to 2800 zł, o wiele mniej niż w przypadku naszych bloków – stwierdza Krzysztof Żuk, zastępca prezydenta. To nie jedyny pomysł.
– W przyszłym roku chcemy od TBS wynająć 20 mieszkań – zapowiada Lipińska.
Dodatkowe 3 mln zł miasto chce wydać na remonty pustostanów. – To głównie lokale wyłączone z użytkowania przez nadzór budowlany. Jest ich około stu – wyjaśnia Henryk Łacek, dyrektor Zarządu Nieruchomości Komunalnych.
Części z tych mieszkań nie opłaci się odnawiać, część nie należy do miasta. Ale jedną czwartą można się zająć. – Jednak nie mamy na to pieniędzy – przyznaje Łacek. Ratusz chce te fundusze znaleźć.
Miasto zapowiada też "żonglerkę” mieszkaniami. – Wprowadzimy program zamiany – mówi Lipińska.
Zasobniejszym najemcom ma proponować, by odłożyli nieco pieniędzy i przenieśli się do TBS. Mieszkania po nich mają zajmować m.in. ustatkowane i regularnie płacące rodziny z lokali socjalnych. Czyli lokatorzy, których będzie stać na wyższy czynsz. Tak też stopniowo uwalniane mają być kolejne mieszkania socjalne.
Debata w Radzie Miasta nad mieszkaniową zapaścią planowana jest na 22 kwietnia.