30-latek z Lublina odpowie za napaść na ratowników medycznych. Miał ich bić i opluwać, a jednego z nich ugryzł w nogę. Po zatrzymaniu przez policję okazało się, że mężczyzna ma na koncie włamania i kradzieże
Maciej W. został już tymczasowo aresztowany. Najbliższe trzy miesiące spędzi w celi. Postawiono mu cały szereg zarzutów. Mężczyzna odpowie m.in. za napaść na ratowników medycznych.
– Obraził i uderzył ratownika w twarz, szarpał za odzież i kierował wobec niego groźby pozbawienia życia. Drugiego z ratowników ugryzł w udo – wylicza Katarzyna Czekaj, szefowa Prokuratury Rejonowej Lubin-Południe.
Do awantury z udziałem Macieja W. doszło w piątek, ok. godz. 2 w nocy. Partnerka mężczyzny wezwała pogotowie tłumacząc, że 30-latek ma silne bóle kręgosłupa. Kiedy ratownicy weszli do mieszkania przy ul. Szmaragdowej, Maciej W. i jego partnerka siedzieli na łóżku. Wyglądali na nietrzeźwych. Mężczyzna tłumaczył, że się potłukł. Nie chciał jednak poddać się badaniu. Z relacji ratowników wynika, iż skarżył się, że „ma ciężkie życie”. Wreszcie w niewybrednych słowach kazał im się wynosić z mieszkania. Kiedy ratownicy zaproponowali, że zabiorą go na szpitalny oddział ratunkowy, stał się jeszcze bardziej agresywny. Groził, że ich pozabija. W tej sytuacji ratownicy postanowili wyjść.
– Wtedy on skoczył do mnie. Złapał mnie za koszulkę i dwa razy uderzył pięścią w twarz – tak reakcję Macieja W. zapamiętał jeden z ratowników. Jego kolega próbował odepchnąć napastnika, ale ten cały czas zadawał kolejne ciosy. Kiedy wreszcie udało się powalić 30-latka, uderzony wcześniej ratownik usiadł mu na nogach.
– On dalej bił kolegę pięściami, opluł go i ugryzł w udo – relacjonował później ratownik.
Załodze pogotowia udało się wezwać policję. Mundurowi zatrzymali 30-latka. Okazało się, że jest on poszukiwany do innej sprawy, dotyczącej włamań i kradzieży. Policjanci podejrzewali, że Maciej W. okradał piwnice i mieszkania. Mężczyzna początkowo wszystkiemu zaprzeczał. Później jednak, jak informuje prokuratura, przyznał się do kradzieży. Agresję wobec ratowników tłumaczył alkoholem.
Partnerka Macieja W. przekonywała śledczych, że to ratownicy medyczni byli agresywni. Mieli się zdenerwować, kiedy 30-latek nie chciał z nimi jechać do szpitala.
– Złapali go we dwóch i położyli na łóżku. Jeden go trzymał, a drugi bił po żebrach – przekonywała konkubina Macieja W. Jej opowieści nie przekonały jednak śledczych. 30-latek ma już na koncie konflikty z prawem. Był karany za przestępstwa przeciwko zdrowiu. Teraz odpowie zarówno za napaść na ratowników, jak i kradzieże z włamaniem. Grozi mu do 10 lat za kratami.