Pod znakiem zapytania stanęła planowana na ten rok rozbudowa Lubelskiego Roweru Miejskiego o 25 stacji i 241 jednośladów. W środę okazało się, że nie wystarczy na nią pieniędzy. A jeśli samorządy znajdą brakującą kwotę, to rowery mogą nie dotrzeć w tym roku
Do zakupu brakuje 1,1 miliona zł. Bez tych pieniędzy nie da się podpisać umowy z dostawcą, a pieniądze raczej nie znajdą się wcześniej, niż we wrześniu. Od podpisania umowy dostawca będzie mieć 90 dni na montaż stacji. Niektórzy urzędnicy już pytają, czy ich montaż na grudzień ma jakikolwiek sens.
Początki były optymistyczne: wrześniowe oficjalne otwarcie, 40 stacji, 400 rowerów, zachwyt mieszkańców, rekordy wypożyczeń i obietnice prezydenta (składane przed wyborami), że 2015 r. podwoi liczbę stacji i rowerów. Powtarzane były też później.
– Chcemy, żeby nowe stacje Lubelskiego Roweru Miejskiego były gotowe w wakacje – mówił Krzysztof Żuk w lutym. W kwietniu oznajmił, że i stacji i rowerów, przybędzie o połowę mniej. A nadzieje na to, że sprzęt dotrze w wakacje upadły pod koniec czerwca, gdy ogłoszony został przetarg, z którego warunków wynika, że na dostawę możemy czekać i do listopada.
Ale listopad też nie jest pewien. Okazało się to po środowym otwarciu jedynej oferty, która wpłynęła na przetarg ogłoszony wspólnie przez samorząd Lublina i przystępujące do systemu samorządu Świdnika i powiatu świdnickiego. Każdy z partnerów zgromadził za mało pieniędzy na swoje stacje i rowery.
Najmniej zabrakło burmistrzowi Świdnika (miał 300 tys., zabrakło 44 tys. zł) i on też ma najłatwiej. Wystarczy, że podpisze odpowiednie zarządzenie. – U nas uchwała rady prawdopodobnie nie byłaby konieczna – mówi Andrzej Radek, zastępca burmistrza, który zamawiał 3 stacje i 21 rowerów.
Największy problem ma Lublin, który przygotował 2 mln złotych i zabrakło mu jeszcze miliona. Czy tu wystarczy szybkie podpisanie zarządzenia o przesunięciu funduszy? – Tego jeszcze nie wiemy – przyznaje Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. W przeciwnym wypadku konieczna będzie zgoda Rady Miasta, ale na nią trzeba by czekać aż do 3 września, bo wtedy radnym kończą się wakacje.
Wiadomo już za to, że trzeba będzie czekać na decyzję powiatu kupującego 2 stacje i 20 jednośladów. – Rada zbierze się nie wcześniej, niż na początku września – stwierdza Jakub Osina, członek Zarządu Powiatu Świdnickiego, gdzie do 250 tys. zł trzeba dołożyć brakujące 79 tys. zł.
Przetarg skonstruowany jest tak, że wystarczy by pieniędzy zabrakło choćby jednemu z samorządów (nawet dającemu najmniej pieniędzy), a całe zamówienie trzeba unieważnić. – System może nie ruszyć w tym roku i być może warto byłoby jeszcze raz się do tego przetargu przymierzyć – dodaje Osina i liczy na to, że w nowym przetargu wykonawca może dać niższą cenę.
Jedyną ofertę złożył operator obecnego systemu, firma Nextbike. Konkurencja skarżyła się, że warunki przetargu wykluczały wszystkich innych.