Rozpoczął się proces w sprawie śmiertelnego pobicia w centrum Lublina. Według śledczych, dwaj mężczyźni zatłukli kolegę i zostawili go na śmierć. Dzisiaj wzajemnie obarczają się odpowiedzialnością
– Rzuciłem się na Tomka. Mogłem wpaść w furię, ale nie pamiętam tego. Jak się dowiedziałem, że Tomek nie żyje, to pomyślałem, że głupio wyszło – tłumaczył śledczym Łukasz P., ps. „Łezka”. W czwartek, na sali sądowej, nie chciał składać żadnych wyjaśnień. Przyznał tylko, że pobił się z 44-letnim Tomaszem M.
Wraz z „Łezką” na ławie oskarżonych zasiada 31-letni Krzysztof Ż., ps. „Kylo”. Przyznał, że uderzył 44-latka w twarz.
– Potem rzucił się na niego „Łezka”. Bił bez opamiętania pięściami i łokciami. To trwało ze 3 minuty – tłumaczył w śledztwie Krzysztof Ż. – Chciałem, żeby go zostawił, ale Łukasz nie słuchał.
Krzysztof Ż. to recydywista. Obaj oskarżeni od lat mają problemy z alkoholem. Z ich relacji wynika, że przed zatrzymaniem zajmowali się głównie piciem. Odpowiadają za śmiertelne pobicie mężczyzny, który był partnerem ciotki Łukasza P. W marcu ubiegłego roku kobieta trafiła do szpitala. Panowie musieli więc opuścić jej mieszkanie w Świdniku. Przyjechali do Lublina. W rejonie miasteczka akademickiego wyżebrali pieniądze na alkohol. Kupili trochę spirytusu i pili obok garaży przy ul. Weteranów. Później przenieśli się na boisko I LO im. Staszica.
Tam dołączyli do nich inni znajomi. Kylo i Tomasz M. znali się, bo obaj w tym samym czasie siedzieli w więzieniu. 44-latek miał później rozsiewać plotki na temat „okoliczności” pobytu Kyla za kratami. Według śledczych, na tym tle między mężczyznami doszło do szarpaniny. Libacja przeniosła się później przed blok przy ul. Sowińskiego. Mieszkał tam kolega oskarżonych. Właśnie przed blokiem „Kylo”, a potem „Łezka” mieli zadać pierwsze ciosy. Według śledczych, kopali Tomasza M. po całym ciele. Zostawili zakrwawionego 44-latka na trawniku. Tam znalazła go mieszkanka osiedla i wezwała pogotowie.
W ciągu dwóch dni obaj napastnicy byli już w celi. Już wtedy wzajemnie obciążali się winą za pobicie. Tomasz M. zmarł w szpitalu. Jak się później okazało, z powodu pęknięcia śledziony.
Biegli, którzy badali później Łukasza P. zdiagnozowali u niego „głęboką degenerację psychospołeczną”. Uznali, że jest pozbawiony empatii i niezdolny do poczucia winy. Kiedy „Łezka” bił Tomasz M. występował już jako oskarżony w sprawie o zabójstwo. Chodzi o śmierć 43-latki na lubelskich Tatarach. W 2010 roku kobieta została wyrzucona przez balkon na 6 piętrze bloku przy ul. Montażowej. Piła alkohol w towarzystwie znajomych – Piotra C. i Łukasza P. Panowie mieli ją później wyrzucić z mieszkania.
W 2012 roku „Łezka” został skazany za pomoc w zabójstwie. Dostał 4 lata więzienia. Po apelacji sprawa wróciła na wokandę. Sąd Okręgowy w Lublinie złagodził karę do 2 lat więzienia. W obecnym procesie oskarżonym grozi do 10 lat pozbawienia wolności.