Taką krótką wiadomość przekazał wczoraj dziennikarzom i wszystkim mieszkańcom Lublina generał Marek Hebda, komendant wojewódzki policji.
go sąd.
- Na jego ślad naprowadziła nas informacja od jednej z pokrzywdzonych, która zapamiętała, że prawdopodobnie w przeszłości widziała gwałciciela, jak stał w bramie z innymi mężczyznami - mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji.
- Po nitce do kłębka dotarliśmy w końcu do Waldemara L.
Policjanci, wdzierając się w czwartek o świcie do mieszkania mężczyzny nie byli jeszcze pewni, czy namierzyli rzeczywistego gwałciciela. Dopiero gdy mężczyzna został rozpoznany przez wszystkie ofiary, mogli być pewni swego.
Waldemar G. był już kilkakrotnie karany. Siedział za kradzieże i oszustwa. Wychował się na Kalinowszczyźnie, gdzie doszło do wszystkich napadów.
- Orientował się, gdzie są mało uczęszczane przejścia, w jakich godzinach jest tam mały ruch - mówi Hebda.
Za każdym razem podawał się za policjanta z sekcji narkotyków. Cztery dziewczynki w wieku 13-15 zaprowadził w ustronne miejsce i tam obmacywał. 23-letnią kobietę zgwałcił.