Trwa kolejny sezon lęgowy w gnieździe sokołów na lubelskim Wrotkowie. Wrotka zniosła już dwa jaja. Co ciekawe partnerem sokolicy jest Czart, jej... najmłodszy syn. To rzadkość, ale są przypadki, że pary tworzą rodzic z dzieckiem.
- Raczej marne szanse na partnera dla Wrotki w tym sezonie. Ale może da się podłożyć sztuczne jajka, a potem ze dwa pisklaki? Szkoda energii Wrotki – jeszcze kilka dni temu zastanawiali się internauci, którzy śledzą losy sokołów, które od sześciu lat mają gniazdo na kominie lubelskiej elektrociepłowni na Wrotkowie.
Przez kolejne sezony samica Wrotka i samiec Łupek wychowywali młode. W maju zeszłego roku Łupek zaginął. Zniknął po tym jak przyniósł do gniazda i pozbawiał piór gołębia. Ponieważ padło wówczas jedno z trójki piskląt, najprawdopodobniej samiec też stracił życie w ten sam sposób.
Od kilku dni sympatycy sokołów mają o czym dyskutować, bo Czart, samiec, który wykluł się w zeszłym roku, stworzył z matką parę. W gnieździe są już dwa jajka.
- Takie sytuacje zdarzają się wśród ptaków, na przykład u orlika krzykliwego. Choć w przyrodzie są mechanizmy, które mają zapobiegać przypadkom kazirodztwa. U puchaczy czy sokołów młode samce, które osiągną samodzielność, są przeganiane przez dorosłe poza miejsce rozrodu. Ale gdy dochodzi do zaburzenia lęgu, tak jak to się zdarzyło w Lublinie, gdzie jeden z partnerów, który pilnował rewiru zginął, drugi przyjmuje nowego partnera. Sokoły nazywają się wędrowne od ptaków żyjących na północy, te nasze prowadzą bardziej osiadły tryb życia. Młode osobniki lecą jedynie szukać swojego rewiru - mówi Sylwester Aftyka, prezes Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego, który współpracuje ze stowarzyszeniem i obrączkuje sokoły z gniazd w Lublinie i Puławach.
- Nie wiadomo czy młode się wyklują, jaja mogą nie być zalężone – dodaje ornitolog.
- To szczególny rok, w trzech gniazdach mamy roczne samce, a nie zdarza się to często. No i nie pamiętam, żeby gdzieś parę stworzyła matka z tak młodym synem. Zobaczymy, co się wydarzy. W pierwszym pokoleniu takie bliskie pokrewieństwo to nie problem, gdyby w drugim pokoleniu to się powtórzyło, nie byłoby dobrze – komentuje sytuację Sławomir Sielicki, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Dzikich Zwierząt „Sokół” z Włocławka, które od strony merytorycznej zajmuje się m.in. zakładaniem sokolich gniazd i montażem kamer.
W maju zeszłego roku, gdy zaginął Łupek, ornitolodzy przekazali do laboratorium padłe pisklę znalezione w gnieździe.
- Z badań jakie przeprowadzono w puławskim instytucje wynikało, że sokoły także w 2021 roku zatruły się karbofuranem. Środkiem chemicznym, którym ktoś pokrył pióra gołębi, na które polują drapieżniki. To nie mógł być przypadek, tylko działanie z premedytacją. W innym razie także gołębie by uległy zatruciu – uważa prezes LTO.
Identyczna trucizna zabiła dwa młode sokoły z Lublina w 2019 roku. Wrotka wówczas też miała kontakt ze śmiertelną substancją, ale przeżyła. Sokoły wędrowne są pod ochroną.