Jeden z lokatorów kamienicy, która zawaliła się w zeszłym tygodniu, stawia Ratuszowi warunki.
Narożnik kamienicy przy ul. Noworybnej 4 runął w ubiegłym tygodniu. Gdy nadzór budowlany orzekł, że siedem mieszkań nie nadaje się do użytku, miasto zapewniło ewakuowanym lokatorom schronienie w hotelu,. Część lokatorów poradziła sobie sama. Innym pomógł Ratusz. - Zapewniliśmy im lokale przy ul. Zamojskiej, Skibińskiej i Górskiej - informuje Joanna Kapica z Urzędu Miasta.
Wśród wyłączonych z użytku mieszkań jest jeż lokal miejskiego krzykacza. - Od razu zastrzegłem, że nie wyniosę się ze Starego Miasta - mówi Władysław Stefan Grzyb. - Mieszkam tu od 57 lat. Mam tytuł honorowego obywatela Lublina, przyznany w 1989 r. Poza tym, jako klikon muszę być dyspozycyjny. A nie mam samochodu.
- Spełniliśmy prośby pana Władysława proponując mu lokal przy Jezuickiej. Są tam lepsze warunki niż przy Noworybnej - mówi Kapica.
- Chcą żebym się wyprowadził z hotelu, za który miasto płaci 129 złotych za dobę. Ale na Jezuicką się nie przeniosę - mówi Grzyb. - Tam bym tylko jedną szafę z książkami wstawił, a mam ich sporo. Poza tym to mieszkanie na parterze i bez kuchni, tyle że ma centralne ogrzewanie, którego nie miałem.
Opuszczonych mieszkań przy Noworybnej 4 przez całą dobą strzeże policja. I strzec będzie, póki ostatni lokator nie zabierze wszystkich swoich rzeczy. A Grzyb po dobytek nie wróci, póki nie dostanie takiego mieszkania, jakiego chce.
- Chcę co najmniej 33 mkw. i koniecznie w tej dzielnicy - mówi klikon.
- Inny lokal na Starym Mieście będziemy mogli zaoferować dopiero za trzy miesiące - informuje Kapica.
Oznacza to, że mundurowi będą pilnować kamienicy jeszcze przez kwartał. - Takiej sytuacji chcielibyśmy uniknąć, bo bardzo utrudnia nam służbę. Ten patrol, który pilnuje dwóch ulic, mógłby strzec całego centrum - mówi Witold Laskowski z Komendy Miejskiej Policji.