Były prezes Fundacji „Krok do Marzeń” i jego żona zostali uznani przez sąd za winnych przywłaszczenia pieniędzy, które miały trafić na leczenie ciężko chorych dzieci.
Cieszę się, że w końcu sprawa została zamknięta. Jestem już spokojniejsza – komentuje matka chorego chłopca, podopiecznego fundacji.
W 2020 roku sprawa trafiła do Sądu Rejonowego Lublin-Wschód. Przez długi czas nie ruszyła z miejsca, bo organy ścigania nie mogły znaleźć Kamila M. oraz Julii K.-M. Dopiero 29 października 2021 roku sformułowano akt oskarżenia przeciwko byłemu prezesowi fundacji i jego żonie.
Byli oni podejrzani o przywłaszczenie pieniędzy pochodzących ze zbiórek na rzecz dwóch podopiecznych fundacji: 4519 zł na Mateusza i 1769 zł na Agatę. Przyznali się do winy. W ubiegłym tygodniu sąd Rejonowy Lublin-Wschód uznał dwójkę oskarżonych za winnych zarzucanych im czynów z art. 284 kodeksu karnego: „Kto przywłaszcza sobie powierzoną mu rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.
Sąd skazał ich na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Przez ten czas oboje pozostaną pod nadzorem kuratora.
Do tego muszą zapłacić po 3 tys. zł grzywny oraz naprawić w części wyrządzoną szkodę, wpłacając pieniądze na rzecz dwójki pokrzywdzonych (4519 zł na Mateusza i 1769 zł na Agatę). Wyrok jest nieprawomocny.
– Cieszę się, że w końcu ta sprawa została zamknięta. Jestem już teraz spokojniejsza – mówi nam mama Mateusza, jednego z byłych podopiecznych fundacji. – Myślę, że darczyńcy, którzy brali udział w akcjach organizowanych przez „Krok do Marzeń” długo nie zaufają żadnej innej fundacji. Uważają, że skoro jedna fundacja ich oszukała, to na pewno jest takich więcej. Na tym straciły wyłącznie dzieci, które są chore i potrzebują pomocy – dodaje.
Syn kobiety ma wrodzoną wadę serca. Obecnie czeka na kolejny zabieg. – Mateusz jest dzieckiem bardzo pogodnym i wesołym. Czuje się bardzo dobrze – podkreśla jego mama.
Po raz pierwszy o tej sprawie napisaliśmy w styczniu 2019 roku. Zgłosili się do nas wtedy rodzice dzieci, które były podopiecznymi Fundacji „Krok do Marzeń” z Minkowic w gminie Mełgiew. Kamil M., który sam jest osobą niepełnosprawną, organizował turnieje sportowe oraz bale charytatywne, podczas których zbierano pieniądze na chore dzieci. Oferował też pomoc w znalezieniu rehabilitantów i prowadził licytacje, z których dochód miał trafiać na rzecz najmłodszych.
Jednak zasady tej współpracy – jak mówili nam sami rodzice – pozostawiały wiele do życzenia. Prezes fundacji nie podpisywał z nimi umów, zwlekał z opłacaniem faktur albo w ogóle ich nie regulował, przekazywał pieniądze z ręki do ręki, bez żadnych pokwitowań. W rozmowie z nami w styczniu 2019 roku przyznał, że „zaniedbał sprawy księgowości, bo chciał skupić się na pomaganiu”.