Znowu ubyło starych drzew w zabytkowym parku na Węglinie. Wycinka, o której alarmowali nas okoliczni mieszkańcy, odbyła się za zgodą wojewódzkiego konserwatora zabytków. Przeprowadzona na miejscu kontrola nie wykazała nieprawidłowości
– Staramy się tak działać, by ograniczać wycinkę do minimum – zapewnia nas Dariusz Kopciowski, wojewódzki konserwator zabytków, który sprawuje nadzór nad zabytkowym parkiem. – Ale tam, gdzie drzewa są chore i mogą się przewrócić, za każdym razem jedziemy na miejsce i podejmujemy decyzję.
W ostatnim czasie konserwator zezwolił na wycinkę dębu. – Ponieważ zawsze do takich spraw podchodzimy ostrożnie, powołaliśmy biegłego, członka Polskiego Towarzystwa Chirurgów Drzew – relacjonuje Kopciowski. – Okazało się, że drzewo, chociaż u góry wygląda na zdrowe, grozi wykrotem na sąsiednie działki, bo jego system korzeniowy jest poderwany do góry. Nie wiem, z jakiego powodu, ale jest. W decyzji zezwalającej na usunięcie drzewa wpisaliśmy obowiązek nasadzenia zamiennego. Będzie to dąb za dąb.
W piątek na miejsce pojechali pracownicy Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. – Okazało się, że wycięte drzewo to dąb, którego dotyczyło zezwolenie – mówi Kopciowski. – Oprócz tego usuwane były również inne, uschnięte drzewa. Na wszystkie wydane były zgody.
– Nigdy nie doszło do bezprawnej wycinki jakiegokolwiek drzewa – zapewnia Sławomir Sawulski, który reprezentował właściciela parku na ubiegłotygodniowym spotkaniu poświęconym przyszłości tego miejsca. – Pamiętajmy, że kilka miesięcy temu mieliśmy potężną nawałnicę, także na tym terenie. Duże zniszczenia w parku zaszły z tego tytułu. Nie można było tknąć żadnej gałęzi, czy przewróconego drzewa do momentu, gdy pojawi się komisja od konserwatora, później potrzebna była opinia dendrologa i dopiero wtedy można było coś zrobić.
– W 2019 i 2020 roku powstała inwentaryzacja dendrologiczna tego obszaru i każde drzewo ma swoją metryczkę – dodaje Sawulski. – Naturalną rzeczą jest to, że drzewa mają swoją żywotność i chorują.
O parku jest ostatnio głośno z powodu przygotowanego w Ratuszu projektu zmian w planie zagospodarowania terenu. Władze miasta chcą umożliwić właścicielowi terenu wprowadzenie tu nowej zabudowy w miejscu, w którym kiedyś rosły drzewa. Pod nową zabudowę, która nie mogłaby przekraczać wysokości 11 m, przeznaczony miałby być obszar stanowiący 7,3 proc. całego terenu. Przedstawiciel właściciela twierdzi, że wykonanie drogi dojazdowej do tego obiektu nie będzie się wiązała z jakąkolwiek wycinką. Okoliczni mieszkańcy sprzeciwiają się stawianiu nowej zabudowy.