Do prokuratury zgłosiło się czterech kolejnych klientów BPH, obsługiwanych przez aresztowaną za przekręty Anetę F.K. Twierdzą, że z ich kont zginęło 2,8 mln zł. Ale nie wiadomo, co stało się z 4,8 mln zł, o które upominają się wszyscy poszkodowani. A lista okradzionych nie jest jeszcze zamknięta.
Jeden z klientów banku stwierdził, że na jego koncie brakuje aż dwóch milionów zł. Pozostali, a łącznie jest ich już siedmiu, stracili od ponad 100 tys. zł do 600 tys. zł.
Prokuratura ma dowody na to, że lubelska dyrekcja regionalna banku BPH już od ponad miesiąca wiedziała, że z kont giną pieniądze.
– Na przełomie czerwca i lipca jedna z klientek zgłosiła, że brakuje jej ponad 130 tys. zł – mówi prokurator Lepieszko. – Dostawała dziwne wydruki, z których wynikało, że przelewała pieniądze na konta zupełnie obcych osób. Po skardze do dyrekcji odzyskała pieniądze.
Dzisiaj wizytę w prokuraturze zapowiedziało dwóch kolejnych klientów banku, którzy twierdzą, że zginęły im setki tysięcy złotych.
Aneta F.K. została aresztowana w niedzielę. W BPH zajmo-
wała się obsługą najbardziej zamożnych klientów. (er)