Cezary Grabarczyk obiecał delegacji z Lublina, że znajdzie pieniądze na dofinansowanie budowy naszej ekspresówki. To na razie obietnice. Dlatego nikt nie rezygnuje z pisania petycji i organizowania pikiety w Warszawie.
– Minister Grabarczyk jest po stronie województwa lubelskiego – relacjonował dziś dziennikarzom marszałek Hetman.
Minister wytłumaczył, że pominięcie lubelskiej inwestycji nie wynikało z umniejszania jej znaczenia. Na liście przedsięwzięć drogowych przeznaczonych do szybkiej realizacji znalazły się te, na które rozstrzygnięto przetargi oraz autostrady.
Według jego zapewnień, "17” jest jednak w piątce najważniejszych inwestycji, na które zabrakło środków. I na ich realizację poszukiwane są pieniądze. – Pieniądze zaoszczędzone na przetargach kolejowych chcemy przenieść na inwestycje drogowe – mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury.
Dzięki temu będzie można zwiększyć dofinansowanie budowy S17 z funduszy unijnych z 60 do 85 proc. Budżet państwa musiałby więc znaleźć jeszcze ok. 450 mln zł. Rada Ministrów zajmie się sprawą prawdopodobnie 18 stycznia. Czy lubelska inwestycja przejdzie, będzie zależało od Ministerstwa Finansów. – Usłyszeliśmy tylko deklaracje i pomysły. Nie odwołujemy więc działań, które pokażą, że wielu środowiskom zależy na realizacji tej decyzji – mówi Maciej Maniecki.
Dlatego mieszkańcy Lublina nie rezygnują w wyjazdu do Warszawy, by pikietować 18 stycznia przed gmachem Rady Ministrów. Do pikiety przygotowują się m.in. związkowcy z "Solidarności”, którzy chcą umożliwić wyjazd do stolicy nie tylko członkom związku. Od wczoraj w siedzibie związku przy ul. Królewskiej w Lublinie chętni wpisują się na listę.