Muzeum Lubelskie przywróci do stanu świetności ponad 200 prac Tytusa Dzieduszyckiego. To prawdziwe wyzwanie dla konserwatorów, bo związany z Lublinem artysta łączył płótna z takimi materiałami jak żywice, plastik, drut a nawet cement.
– Jeśli prace, które otrzymujemy do konserwacji są tworzone w jednej technice, to zabiegi można przeprowadzić rutynowo. W tym przypadku bardzo wiele dzieł powstało jednak w oparciu o różne materiały – mówi Ryszard Orysiak z pracowni konserwacji malarstwa na Zamku.
Kilka tygodni temu do Lublina przyjechało 240 prac Tytusa Dzieduszyckiego, jednego z twórców Grupy Zamek.
– Te dzieła do tej pory nie były prezentowane na żadnej wystawie. Pochodzą z prywatnej kolekcji jego żony, Barbary – wyjaśnia Dorota Kubacka z działu sztuki Muzeum.
Grupa Zamek, w ramach której, w latach 50. w Lublinie tworzyło kilku artystów, prezentowała abstrakcyjne podejście do sztuki. – Odeszli od tradycyjnego myślenia o obrazach. Tworząc je, wykorzystywali tak różne materiały jak plastik, drut, czy cement. Ich prace to nie obrazy, a raczej obiekty artystyczne.
Z tego powodu prace Dzieduszyckiego, jednego z najbardziej reprezentatywnych członków Grupy Zamek, są bardzo trudne do konserwacji. Tym bardziej, że przyjechały do Polski w bardzo złym stanie. – Żona artysty przechowywała je w piwnicy, tam zostały zagrzybione – opowiada Jolanta Żuk-Orysiak, szefowa pracowni konserwatorskiej na lubelskim Zamku.
Zakażenie było tak duże, że podczas rozpakowywania prac, jeden z pracowników dostał zapalenia spojówek. – W tym momencie prace są dezynfekowane, umieszczono je w pomieszczeniu, do którego nikt nie ma wstępu – dodaje Jolanta Żuk-Orysiak.
Ten etap potrwa ok. miesiąca. Później każdą z prac trzeba będzie przygotować do ekspozycji. – Najwięcej roboty będziemy mieli przy asamblażach, czyli dziełach łączących bardzo różne techniki. Trzeba być bardzo ostrożnym, by metoda konserwacji fragmentu tworzonego jedną techniką nie kolidowała z drugą częścią pracy – zaznacza Ryszard Orysiak. – Tytus Dzieduszycki stosował też techniki wykorzystujące sztuczne żywice, bardzo rzadko można spotkać prace wykonane w ten sposób – tłumaczy Jolanta Żuk-Orysiak.
Wystawę Muzeum Lubelskie przygotowuje razem z Lubelskim Towarzystwem Zachęty Sztuk Pięknych. Ekspozycja ma być gotowa na wiosnę przyszłego roku.