Po naszym poniedziałkowym artykule o myszach grasujących w Domu Studenckim UMCS Femina sprawą zajął się sanepid. Mieszkający tam studenci ze Wschodu opowiedzieli nam, jak są traktowani w akademiku.
Te epitety dotknęły studentów. – Kierowniczka nie chciała z nami dyskutować. Twierdzi, że wcale nie nazwała nas brudasami – mówi jedna ze studentek.
– Nie rozumiem dlaczego tak się traktuje studentów ze Wschodu – mówi Agnieszka, polska studentka kulturoznawstwa. – Od lat mieszkamy razem. Dziewczyny z Rosji są nawet lepiej ubrane od nas. I naprawdę dbają o czystość.
Mieszkańcy akademika napisali list w sprawie obraźliwych wypowiedzi.
„Jak studenci mogą być sami sobie winni, skoro zapewniono nam urągające wszelkim standardom warunki mieszkaniowe. Jak to możliwe, że na jeden nie zamykający się prysznic przypada 50 osób? W dodatku woda w nim jest wiecznie zimna. Nasze prośby o naprawę drzwi w toaletach pozostają bez odpowiedzi już od kilku miesięcy” – czytamy w liście, pod którym podpisało się 70 osób.
List otrzymała nasza redakcja, rektor i Samorząd Studentów UMCS. Na uczelni zapewniono nas, że podjęto już odpowiednie kroki w tej sprawie. Po szczegółowe informacje odesłano nas do rzecznika uniwersytetu. Przez dwa dni próbowaliśmy się skontaktować z panią rzecznik. Ale była nieuchwytna.
We wtorek – dzień po naszej publikacji – akademik odwiedzili inspektorzy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Myszy nie znaleźli.
– Ale profilaktycznie zalecono przeprowadzenie deratyzacji – mówi Jerzy Kowalczyk, rzecznik prasowy sanepidu. – Pierwszy etap odbył się w środę. Następny za dwa tygodnie.
Studenci zza wschodniej granicy są oburzeni tym, że jedna z portierek traktuje ich gorzej niż Polaków.
– Za każdym razem, kiedy bierzemy z portierni klucz do pokoju, musimy pokazywać jakiś dokument – mówi Ania. – Jak to się dzieje, że polskich studentów rozpoznaje się, a nas nie?
– A gdy wracamy w nocy do akademika, portierka zabiera nam karty mieszkańca i wpisuje na „czarną” listę – dodaje Natalia. – Polscy studenci wchodzą bez przeszkód o każdej porze.
– Kiedyś mój brat chciał przenocować w akademiku. Ale usłyszał, że to nie hotel. Że może spać na ławce – opowiada Irena z Ukrainy.
Dyrekcja i pracownicy Centrum Języka i Kultury Polskiej są oburzeni całą sytuacją. – Z wyjaśnieniem czekamy na powrót naszego dyrektora – mówi Agata Małyska, zastępca dyrektora centrum. – Chcemy konfrontacji kierowniczki akademika, studentów i dziennikarzy.
Spotkanie odbędzie się w przyszłym tygodniu. •
Imiona studentów zostały na ich prośbę zmienione.