Skrytka zamożnej lublinianki kryła osobiste dokumenty, listy i pamiątki. - Nie jestem zawiedziony - mówi dyrektor domu dziecka. Wcześniej wychowankowie dostali w spadku od tej kobiety stumetrowe mieszkanie.
- Były to stare dokumenty i osobiste pamiątki - mówi Piotr Polkowski, dyrektor Domu Dziecka im. Ewy Szelburg-Zarembiny. To właśnie jego placówce zamożna lublinianka, która nie miała najbliższej rodziny postanowiła zapisać swój majątek. W taki sposób Dom Dziecka otrzymał stumetrowe mieszkanie w śródmieściu Lublina. Zamieszka tam sześciu wychowanków jego placówki, którzy skończyli 14 lat. Będą sami sobie prać, gotować, robić zakupy. Mają się tu nauczyć samodzielności.
- Ten wyjątkowy gest dodał nam skrzydeł. Spotykamy się z wielką przychylnością władz miasta. Chcemy teraz sami kupić drugie takie mieszkanie, by w jednym mieszkały dziewczęta, a w drugim chłopcy. Mam nadzieję, że w kwietniu wprowadzą się tam nasi wychowankowie - dodaje dyrektor. Wcześniej magistrat będzie musiał znaleźć pieniądze na dodatkowe etaty dla wychowawców, którzy mają czuwać nad młodymi ludźmi w nowym mieszkaniu.