300 pułapek na szkodniki zawiśnie na wybranych lubelskich kasztanowcach. Taką ochronę dostaną m.in. drzewa w Ogrodzie Saskim i pomnikowa aleja na Czechowie.
Plastikowy pojemnik zawieszony w koronie drzewa zawiera feromony, czyli substancje wabiące szkodniki na randkę. Lot niewielkich motylków kończy się rozczarowaniem, bo w pojemniku zamiast miłości czai się śmierć. Fakt, to brutalne, ale nie mniej bezwzględne są wobec drzew szrotówki kasztanowcowiaczki, których zmasowany atak sprawia, że kasztanowcom już latem żółkną i opadają liście.
Polskie miasta od lat walczą z tymi szkodnikami, przybyszami z Bałkan. W Lublinie na pniach kasztanowców wieszano lepkie opaski, do których przyklejały się owady. Ostatecznie Ratusz zrezygnował ze stosowania opasek. – Do lepów poza szrotówkiem przyklejają się owady pożyteczne, np. biedronki czy jętki – wyjaśnia Hanna Pawlikowska, miejski architekt zieleni i dodaje, że pułapka feromonowa działa tylko na niepożądany gatunek, a innym nie wyrządza krzywdy.
Urząd Miasta zapewni niemal 300 takich pułapek. Mają być rozwieszone m.in. na pl. Litewskim, w Ogrodzie Saskim, czy też przy ul. Spadochroniarzy. W ten sposób chronione będą też kasztanowe aleje nad Zalewem Zemborzyckim, ul. Solarza czy też ul. Świętochowskiego.
– Drugi etap naszych działań rozpocznie się jesienią i jak co rok będzie polegał na grabieniu oraz paleniu liści – zapowiada Pawlikowska. Na zwalczanie szrotówka kasztanowcowiaczka zarezerwowano na ten rok w miejskiej kasie 30 tys. zł.