Bez łazienki, bez telefonu, a ostatnio także bez ogrzewania została mieszkanka kamienicy przy ul. Ruskiej 5 w Lublinie. Zarządca wymontował instalację, która zapewniała odprowadzanie spalin z pieca. Zima za pasem, a Małgorzata Piędzia nie ma jak ogrzać mieszkania.
Zarząd Nieruchomości Komunalnych, który administruje budynkiem, potwierdza, że interweniował w sprawie pieca.
– On nie kwalifikował się do użytku. Konserwacji wymagał m.in. kanał spalinowy, dlatego został odłączony – tłumaczy Artur Cichoń, rzecznik ZNK.
Pani Małgorzata nie ma pieniędzy na naprawę.
– Utrzymuję się z zasiłków. Mój mąż jest po dwóch udarach mózgu. Ja nigdzie nie pracuję, bo nikt nie chce mnie zatrudnić. Mam 47 lat i tam, gdzie byłam, mówili mi, że jestem już za stara – tłumaczy kobieta, która skończyła kurs kucharski. Jej sytuację pogarsza dług za czynsz, który narósł przez lata.
– Mam ponad 17 tys. zł zadłużenia – przyznaje.
ZNK nie ukrywa, że w takiej sytuacji tym bardziej nie może nic zrobić.
– Nie jesteśmy instytucją charytatywną. Utrzymujemy się z tego, co dostajemy od lokatorów i dlatego nie możemy reagować na wszystkie potrzeby mieszkańców. Na remonty miesiącami czekają także osoby, które regularnie opłacają czynsz – mówi.
Tego tłumaczenia nie przyjmuje kuzynka pani Małgorzaty.
– Z czego ta kobieta ma płacić i do tego – za co? Za tę klitkę bez wody, bez podłogi, z drzwiami, przez które w zimie wlatuje śnieg?! – pyta zdenerwowana Jadwiga Kubiak.
Pani Małgorzata dodaje, że powoli spłaca dług.
– Mam ugodę z ZNK i powoli będę spłacać wszystko – zapewnia.
Urzędnicy mają tylko jeden pomysł, jak jej pomóc.
– Sprawę konsultowałem z pracownikiem Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Lublinie. MOPR może ewentualnie zakupić dla mieszkanki piecyk przenośny. Jeśli to zrobi, my możemy pomóc go zamontować – deklaruje Cichoń.
Mieszkanka ma jednak mieszane uczucia.
– Boję się, że chcą mi tu wstawić taki mały piecyk typu "koza”. Żeby ogrzać nim mieszkanie, będę musiała palić całą dobę. A skąd wezmę na to węgiel. Piec kaflowy zatrzymywał ciepło i wystarczyło napalić rano, a ciepło było cały dzień – tłumaczy.
ZNK innego wyjścia nie widzi.