Żeby zostać lubelskim policjantem, trzeba mieć nie tylko krzepę jak Arnold Schwarzenegger, ale też nieprzeciętny umysł. Ostatni nabór pokazał, że niełatwo założyć mundur. Z półtora tysiąca chętnych, po dwóch etapach rekrutacji, pozostało zaledwie... 29 osób.
Rekrutację rozpoczęto w połowie września. Zgłosiło się aż 3 tys. osób. Przeszło połowa z nich przystąpiła do testów. Ale już po pierwszych sprawdzianach na placu boju zostało zaledwie 132 kandydatów. Dla większości zdających przeszkodą nie do pokonania okazał się sprawdzian wiedzy ogólnej. - Niektórzy mieli problemy z datą bitwy pod Grunwaldem, inni nie kojarzyli najbardziej znanych wynalazków - wylicza komisarz Mirosław Jaworski, kierownik sekcji naboru KWP w Lublinie.
Poza tym okazało się, że zdecydowana większość kandydatów ma kiepską sprawność fizyczną. - A przecież w Internecie zamieściliśmy dokładne opisy testów i każdy mógł się przygotować. Jednak mało kto z tego skorzystał - dodaje Wójtowicz.
- A jeśli już, to lepiej przygotowane do testów były kobiety - przekonuje Jaworski. - Są chyba bardziej sumienne. Mężczyźni bardziej polegali na własnych wrodzonych umiejętnościach. Egzaminy pokazały, że w wielu przypadkach bardzo się zawiedli.
Wystarczy wspomnieć, że ze 132 kandydatów, którzy zaliczyli testy, 54 osoby to kobiety. Ci, którym nie udało się przejść egzaminów, zwalają winę na zbyt trudne zadania. - Pytania z kosmosu, a sprawdzian sportowy taki, że nawet sportowcy by sobie z nim nie poradzili - żalą się kandydaci.
Po testach przyszła pora na kolejny etap - testy psychologiczne. Spośród 75 osób, które do tej pory do nich przystąpiły, pozytywną ocenę otrzymało 29 kandydatów. Wśród nich jest aż 10 kobiet. - Teraz wszystkich czeka jeszcze komisja lekarska i opinia środowiskowa. - Jeśli przejdą ten etap, mogą być prawie pewni przyjęcia do pracy - mówi Wójtowicz.
- Selekcja jest tak skomplikowana, bo zależy nam na zatrudnieniu najlepszych - przekonuje Jaworski. - Czasy się zmieniają, zwiększają się oczekiwania ludzi, a my musimy temu sprostać. •