Uczennica V liceum w Lublinie trafiła do szpitala z objawami sepsy. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. - A co z naszymi dziećmi? - pytają rodzice innych uczniów. - Sanepid zostawił nas na pastwę losu.
Przed wyjazdem (w ubiegły czwartek) dziewczyna zdążyła pójść na półmetek dla uczniów swojej szkoły, organizowany w jednym z lubelskich klubów. A w poniedziałek pojechała na 18 urodziny koleżanki do Cycowa. To tam miała zarazić się meningokokami. Prawdopodobnie całowała się tam z jednym z kolegów, który był nosicielem bakterii.
Dziewczyna przyszła do szkoły w środę. Czuła się źle od samego rana. - Wezwaliśmy karetkę - opowiada Zbigniew Jakuszko, dyrektor szkoły. 17-latka trafiła na oddział intensywnej terapii szpitala im. Jana Bożego. Szpital nie informuje o stanie jej zdrowia. Wiadomo jedynie, że jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
- Ma sepsę meningokokową typu C (czyli najgroźniejszą odmianę - red.) - mówi dr Janusz Słodziński, zastępca państwowego wojewódzkiego inspektora sanitarnego w Lublinie. Taka odmiana sepsy występuje rzadko. A jej przebieg jest piorunujący i niezwykle groźny.
W szkole zapanowała panika. - Boimy się o nasze dzieci - grzmią rodzice uczniów z klasy 17-latki. W czwartek spotkali się z nimi lekarze sanepidu. - Powiedzieli, że naszym dzieciom nic nie grozi - opowiada jedna z matek. To samo usłyszeli uczniowie, z którymi od dwóch dni są przeprowadzane specjalne pogadanki.
W piątek sanepid pojawił się też w lubelskim III LO. Uczniowie jednej z III klas tej szkoły też byli na imprezie, na której prawdopodobnie doszło do zakażenia. Dyrektorka szkoły zadzwoniła do sanepidu. - Usłyszałam, że nie ma potrzeby dawania im antybiotyków - tłumaczy Anna Suszyna, dyr. III LO. To jednak nie uspokoiło uczniów.
- Nie było potrzeby podawania antybiotyków wszystkim uczniom - przekonuje Słodziński. Dostało je tylko 16 osób bezpośrednio zagrożonych: ci, którzy byli na imprezie, którzy mieszkali z dziewczyną w pokoju w bursie i członkowie rodziny. Pozostałym nic nie grozi. Jednak w przypadku pojawienia się jakichkolwiek oznak chorobowych muszą jak najszybciej zgłosić się do lekarza.
Od ośmiu osób pobrane zostały wymazy. O tym, czy są nosicielami meningokoków, dowiemy się najwcześniej w poniedziałek.