W okolicy szkoły może kręcić się mężczyzna, który proponuje dzieciom lizaki lub lody – taką informację podczas wywiadówek dostają rodzice uczniów z Czechowa. O sprawie wie też policja, która już znalazła nietypowo zachowującego się mężczyznę
Podczas zebrania wychowawczyni prosiła, żebyśmy uczulili dzieci na to, jak zachowują się podczas pobytu na dworze – opowiada pan Paweł, ojciec uczennicy klasy IV w szkole na Czechowie Górnym. – Podobno w rejonie szkoły pojawił się człowiek, który zaczepia dzieci i proponuje im wspólny spacer na lizaka lub lody.
Wiele osób poczuło się zaniepokojonych, bo w ubiegłym roku słyszeli także doniesienia o skazanym za molestowanie seksualne dzieci mężczyźnie, który po odsiedzeniu wyroku zamieszkał w ich dzielnicy.
– Nauczyciele rozmawiali wtedy z dziećmi i uczulali je, żeby nie reagowały na zaczepki nieznanych mężczyzn. Słowo „pedofil” nie padło wtedy wprost, ale nasze pociechy i tak mówiły tylko o tym – wspomina pani Agnieszka, której dzieci uczęszczają do podstawówki na Czechowie Dolnym. – Mimo że nie działo się nic złego, na wielu rodziców padł blady strach i nie pozwalali dzieciom samodzielnie wychodzić na dwór. Sami uczniowie opowiadali sobie natomiast historię o tym, jak to byli zaczepiani. Nie brzmiało to jednak wiarygodnie.
Informacje o podejrzanych mężczyznach pojawiają się zresztą w lubelskich szkołach regularnie. Na początku tego roku szkolnego w drodze do szkoły napastowana miała być uczennica jednej z podstawówek z centrum miasta. Wtedy też nauczyciele przeprowadzili pogadanki o asertywnym zachowaniu oraz lekcje związane z profilaktyką i bezpieczeństwem. To, że szkoła podjęła w tej sprawie właściwe kroki, potwierdziło lubelskie Kuratorium Oświaty, które przeprowadziło w niej kontrolę doraźną.
Tym razem komunikaty przekazywane przez nauczycieli są przysłowiowym „dmuchaniem na zimne”, bo wszystkie szczegóły zdarzenia ustaliła już policja.
– W marcu mieliśmy zgłoszenie od jednego z rodziców, który był zaniepokojony tym, że nieznany mężczyzna kręci się w rejonie placu zabaw i boiska, na których bawią się dzieci – przyznaje podkom. Anna Kamola z lubelskiej policji. – Jak zawsze, takie sygnały są przez nas dokładnie sprawdzane. Policjanci przesłuchali rodziców kolejnych dzieci, które mogły widzieć opisywanego mężczyznę i dotarliśmy do tego człowieka. To osoba z problemami zdrowotnymi.
Żeby wyjaśnić jednak wszystkie okoliczności zdarzenia, policjanci przekazali zebrany w tej sprawie materiał do prokuratury i do sądu, który jest instytucją uprawnioną do przesłuchań osób nieletnich.