Ministerstwo Zdrowia chce zlikwidować funkcję rzecznika praw pacjenta w oddziałach wojewódzkich NFZ. Ich sprawami ma się zajmować departament spraw świadczeniobiorców centrali NFZ. To oznacza, że pacjenci ze skargą będą musieli dzwonić lub pisać do Warszawy.
– Okazało się, że to wina lekarza, który musi poprawić receptę. Gdyby nie było rzecznika, pewnie musiałabym pójść w kilka miejsc, do różnych instytucji. To wszystko by trwało, a zdrowie przecież nie poczeka.
Teraz ze skargą na lekarza, farmaceutę, czy po prostu z prośbą o radę można zadzwonić do rzecznika i od ręki dowiedzieć, jak rozwiązać problem.
– Tylko w ubiegłym roku rzecznik przy lubelskim oddziale NFZ przyjął pisemnie, telefonicznie, czy osobiście 5,7 tys. zgłoszeń – mówi Karol Ługowski, rzecznik Lubelskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ. Oprócz skarg na służbę zdrowia dotyczyły one m.in. zasad uzyskiwania świadczeń, kwalifikacji do leczenia uzdrowiskowego, czy też zasad uzyskiwania kopii dokumentacji medycznej.
Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że po wejściu w życie nowych uregulowań, w sytuacji pacjentów nic się nie zmieni. Tomasz Korkosz, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej ma jednak wątpliwości. – Czy jeden główny rzecznik z siedzibą w Warszawie jest w stanie poradzić sobie ze wszystkimi sprawami, które do niego dotrą? – pyta Korkosz.
Jak ustaliliśmy, w lubelskim oddziale funduszu instytucja rzecznika zostanie zastąpiona zespołem ds. skarg i wniosków.
Centrala NFZ czeka na ostateczne rozstrzygnięcia prawne. Nastąpią one w przeciągu najbliższych tygodni.
– Niezależnie od proponowanych zmian i ich zakresu, w naszym oddziale każdy ubezpieczony zawsze uzyska pomoc czy informacje – zapewnia Ługowski.