W środku kompletna pustka, na zewnątrz falująca na wietrze folia. Konceptualna praca młodego artysty z Białorusi nie spodobała się miejskim urzędnikom tak bardzo, że więcej artystycznych ekspozycji w tubach na Placu Litewskim nie będzie.
Tub wystawowych na Placu Litewskim jest kilka, miasto używa ich jako powierzchni reklamowej. Trafiają tam słowa (i zdjęcia) prezydenta Krzysztofa Żuka, plakaty Europejskiej Stolicy Młodzieży, są też treści (w cyrylicy) kierowane do ukraińskich mieszkańców Lublina.
Ta stojąca najbliżej Hotelu Europa była inna. Wiosną tubę do dyspozycji dostało Stowarzyszenie Otwarta Pracownia – na trwający do końca roku projekt Windows'22. Tak zdecydował Wydział Kultury lubelskiego Ratusza.
– W tubie przez cały czas odbywały się wystawy i różne akcje. Był to głos młodych artystów z Polski, Ukrainy i Białorusi, którzy mogli wypowiedzieć się twórczo o tym, co ich dotyka. Na temat współczesności, życia w czasach wojny, pandemii i nieustających katastrof – tłumaczy Marta Ryczkowska, prezeska stowarzyszenia. – Żadnych działań nie było jedynie w drugiej połowie lipca i w sierpniu.
Jesienią artyści do tuby wrócili.
We wrześniu przez kilka dni Vika Kolediuk tworzyła tam instalację performatywną „Bądź na bieżąco!”. Gęsta czerwona sieć miała nawiązywać do współczesnych systemów informacyjnych, kakofonii i propagandy.
– W październiku Sasza Adamov, młody artysta konceptualny z Białorusi, zrobił tam swój secret performance. Opakował tubę folią. Nakleił kartkę, na której był poetycki tekst, że w dzisiejszych czasach niczego nie można być pewnym. To była piękna, efemeryczna praca – podkreśla Ryczkowska.
Nie wszyscy jednak współczesną sztukę w wykonaniu młodego Białorusina docenili. Po kilku dniach folia zniknęła. I nie zerwał jej przypadkowy przechodzień.
– Okazało się, że to, co najbardziej szokujące to pustka. A jednak ta pustka mówi o wiele więcej, niż sto plakatów Lublin is Youth – komentuje kuratorka i historyczka sztuki.
Dzień przed wernisażem kolejnej pracy (w ostatni czwartek), szefowa stowarzyszenia usłyszała, że ma oddać klucze.
– Wydawało mi się, że proponując nam tubę miasto obdarza nas zaufaniem. Ale sposób zakomunikowania nam, że mamy natychmiast ją oddać, bo nie spodobała się ostatnia wystawa, był objawem braku tego zaufania. To bardzo przykre. I nie mam tu pretensji absolutnie do Wydziału Kultury, bo od początku bardzo nas wpierali. Decyzja zapadła w Referacie Marketingu, który tuby nadzoruje – podkreśla Ryczkowska.
– Otwarta Pracownia to stowarzyszenie zrzeszające lubelskich artystów i kuratorów. Ostatnio obchodziło swoje dziesięciolecie za co otrzymało nagrodę prezydenta miasta – przypomina artystka malarka Małgorzata Pawlak. – Sytuację odebrania przestrzeni wystawienniczej uważam nie tylko za śmieszną i niemądrą, lecz także za nieroztropną. Niewiele jest przecież lepszych sposobów na promocję miasta, niż wspieranie kultury.
– Sztuka współczesna ma wiele funkcji, na pewno więcej niż reklama, a więc zabieranie tuby u artystów jest gestem pokazującym proces degradacji – nie ma wątpliwości Anastasiia Kashtalian, artystka video, która jako ostatnia miała szansę zaprezentować w tubie swoją sztukę. W czwartek spędziła w środku wiele godzin. Pisała na szybie swoje myśli, przepisywała wiadomości jakie dostawała w tym czasie na telefon, notowała to, co mówili przechodzący obok i obserwujący jej pracę ludzie. – To historia jednego dnia w centrum Lublina – tłumaczy.
Na pytanie o przyczyny odebrania artystom przestrzeni wystawienniczej przed czasem miasto nie odpowiada. Przestawia własną wersję wydarzeń.
– Przestrzeń ta została udostępniona stowarzyszeniu bezpłatnie i na wyłączność w terminie od kwietnia do początku grudnia 2022 r. W piątek miał miejsce kolejny wernisaż, ekspozycję można oglądać do 24 listopada – informuje Anna Czerwonka z biura prasowego Kancelarii Prezydenta Miasta Lublin. – Na realizację ostatniej wystawy w ramach projektu, miasto zadeklarowało udostępnienie przestrzeni „Hej!” przy ul. Peowiaków 11 - dedykowanej młodym i stworzonej w ramach Europejskiej Stolicy Młodzieży Lublin 2023.
Nomadzi z przymusu i wyboru
Stowarzyszenie Otwarta Pracownia nie ma swojej stałej przestrzeni wystawienniczej. Sztukę współczesną pokazuje w różnych miejscach – od pałaców po przestrzenie postindustrialne. W zeszłym roku udało się w ten sposób zrealizować dziesięć wystaw zbiorowych, a gdy okazało się, że nie ma gdzie pokazać ostatniej, szefowe stowarzyszenia rozpoczęły gorączkowe poszukiwania. – Byłyśmy u Rotarian, deweloperów, obdzwoniłyśmy właścicieli pałaców i kamienic. Jesteśmy bardzo uparte w sytuacjach kryzysowych – wspomina Marta Ryczkowska. Determinacja się opłaciła. Właściciel kamienicy naprzeciwko lubelskiego ratusza, udostępnił artystom lokal zajmowany wcześniej przez bank. Za darmo, na trzy miesiące. Finałowa wystawa „Ad Extremum” nie była jedyna. Były też performanse i mniejsze ekspozycje. – Jestem pewna, że żaden kolektyw artystyczny nie zrobił czegoś takiego. 25 wystaw w jednym roku, bez żadnej infrastruktury, jedynie w oparciu o projekt miejski i projekt z Ministerstwa Kultury – podkreśla kuratorka. – Cała reszta to nasza ciężka praca i wiara w coś więcej niż zysk.