Dzieci masowo zapadają na infekcje oraz ich powikłania w postaci zapalenia płuc lub oskrzeli. Oddziały dziecięce są pełne.
- To nie grypa, to infekcje wirusowe nasilone pogodą - mówi dr Janusz Słodziński, epidemiolog z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. - Niektórzy chodzą ubrani za lekko, wręcz wiosennie. Inni za grubo, przegrzewając się.
Na oddziale pediatrycznym Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy al. Kraśnickiej w Lublinie prawie wszystkie miejsca są zajęte. - Wirusy lubią taką pogodę, jaką mamy, a nie lubią mrozu - ocenia dr Maria Olszewska, zastępca ordynatora oddziału dziecięcego. - Dzieci chorują na infekcje górnych dróg oddechowych, często kończących się powikłaniami w postaci zapalenia oskrzeli lub zapalenia płuc. I właśnie z powikłaniami trafiają do szpitala.
Dr Jerzy Dziduch, ordynator oddziału dziecięcego szpitala w Lubartowie mówi, że w ostatnich dniach sytuacja trochę się uspokoiła. - Ale cały grudzień, aż do końca roku, mieliśmy olbrzymi tłok - dodaje. - Szczególnie dużo było niemowląt z zapaleniem płuc oraz biegunką spowodowaną przez rotawirusy.
Z niedzieli na poniedziałek na oddział dziecięcy w Chełmie przyjęto 26 dzieci. Trzeba było wstawić jedną dostawkę, bo łóżek jest 25.
(step)