Kilka tysięcy osób wzięło dziś udział we manifestacji w centrum Lublina zorganizowanej przez związkowców z Lubelskiego Węgla Bogdanka. Górnicy protestowali przeciwko rządowym planom włączenia kopalni do grupy Enea i Elektrowni Kozienice.
- Wczoraj w Lublinie premier Kaczyński oświadczył, że rząd nie zmieni swojego stanowiska w sprawie konsolidacji Bogdanki i że w dużej grupie będzie nam lepiej. A my tym planom mówimy stanowcze "Nie!” i póki żyjemy swojego stanowiska nie zmienimy - mówił Bogusław Szmuc, przewodniczący Miedzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjnego. - Dzisiaj protestujemy w formie pokojowej, ale jeśli władza nas nie usłucha, to mamy dla niej jeszcze kilka niespodzianek.
Związkowcy z transparentami "Łapy precz od Bogdanki”, "Nie przenoście nam stolicy do Poznania”, " Nic o nas bez nas” przemaszerowali ulicami Lublina pod urząd wojewódzki, żeby na ręce wojewody lubelskiego wręczyć petycję do premiera Jarosława Kaczyńskiego. Na schodach urzędu zamiast wojewody pojawił się marszałek Edward Wojtas, który wyraził pełne poparcie dla protestu górników.
Swoje pięć minut mieli też politycy. - Czasy, w których Warszawa decydowała o naszych losach, dawno się skończyły! - grzmiał poseł PO Janusz Palikot.
- Wczoraj Kaczyńskiego to chlebem witali! Może na kolanach mamy prosić wojewodę, żeby do nas wyszedł?! - słychać było wzburzone głosy górników oczekujących na Wojciecha Żukowskiego.
Wreszcie wojewoda się pojawił. - Dziękuję, że przyszliście, żeby podzielić się swoimi obawami - łagodził atmosferę wojewoda Wojciech Żukowski obiecując przekazać petycję premierowi.
Ale dopiero wystąpienie prezesa Stanisława Stachowicza, który - jak się okazało - został rano wezwany do urzędu uspokoiło górników.
- Jak siły mi dopiszą, to was nie opuszczę w tej walce o Bogdance, tak jak wy nie opuszczacie mnie - mówił Stachowicz. - Pokazaliśmy, że górnicy to kulturalny naród. Nie było zamieszek, nie poleciały okna. Dajmy się teraz wykazać drugiej stronie.