Nie jest dobrze. Problemy z erekcją mają coraz młodsi. Wstydzą się o tym mówić i leczą się na własną rękę, czerpiąc wiedzę medyczną z Internetu.
Mitem jest twierdzenie, że zaburzenia erekcji, to choroba mężczyzn starszych. Ponad 13 proc. wszystkich przypadków dotyczy ludzi przed czterdziestką. - Przyzwyczailiśmy się myśleć o zaburzeniach wzwodu jako przypadłości starszych panów. Nic bardziej mylnego. Wiek pacjentów z zaburzeniami obniża się z powodu fatalnej diety, braku ruchu i chorób cywilizacyjnych - dodaje dr Andrzej Depko, wiceprezes PTMS.
Do gabinetu dr. Krzysztofa Bojara w Lublinie przychodzą nawet 18- i 20-latkowie. - Zaburzenia z erekcją to u nich skutek nerwicy - mówi dr Bojar.
Prof. Grzegorz Jakiel, seksuolog ze szpitala klinicznego nr 1 w Lublinie dodaje, że zwłaszcza u młodych mężczyzn takie zaburzenia mogą zwiastować poważne choroby: cukrzycę, schorzenia neurologiczne lub miażdżycowe.
Badanie wykazało, że problemy ze wzwodem nie są sprawą jednorazowej bądź okazjonalnej niemożności. U 23 proc. pacjentów trwają krócej niż rok, ale u 16 proc. powyżej 4 lat.
I, niestety, są dla polskiego pacjenta wciąż tematem tabu, nawet w gabinecie lekarza specjalisty. - Problemy z mówieniem o swoim życiu seksualnym mają nie tylko mężczyźni, ale też kobiety - zauważa prof. Jakiel.
- Pytam pacjenta, co mu jest? - opowiada o skrępowaniu dr Bojar. - A on na to: Sam pan wie, doktorze.
Polak, nie dość, że krępuje się rozmawiać z lekarzem, lubi leczyć się sam. A leczyć powinien lekarz, zwłaszcza, że większości można pomóc. Obecne leki są skuteczne. Wielu mężczyzn kupuje sobie środki dostępne bez recepty: zioła, witaminy, a nawet zaopatruje się w leki na bazarze, w sex shopie, za pośrednictwem Internetu bądź ogłoszenia. - To już plaga. 80 proc. pacjentów przychodzących do lekarza ma własną koncepcję na temat leczenia zaczerpniętą z Internetu - zauważa prof. Jakiel.
Seksuolodzy i urolodzy wiedzą, jak rozmawiać z pacjentem o zaburzeniach erekcji, lekarze pierwszego kontaktu - nie. Często nawet nie potrafią rozpoznać takich zaburzeń. - Zamierzamy przeszkolić lekarzy rodzinnych - zapowiada prof. Starowicz