Funkcjonariusze przeszukali kilkadziesiąt hektarów lasu.
Bez skutku. Jolanta Kowalczyk zaginęła bez śladu. To w jej domu ponad tydzień temu znaleziono pięcioro martwych noworodków.
Godz. 7. Policyjna odprawa w Dominowie. Funkcjonariuszy przywozi kilkanaście radiowozów busów i autokar. - Zwróćcie uwagę na miejsca, które wskazują, że w ciągu kilku ostatnich dni coś mogło zostać w nich zakopane - instruuje dowódca.
Policjantów wspierają dwa psy szkolone do wyszukiwania ludzkich zwłok: Zeus z komendy stołecznej oraz Najem z KMP w Lublinie. Obydwa mogą znajdować zwłoki w wodzie i pod ziemią. Potrafią je wyczuć nawet jeśli są ponad metr pod ziemią.
- Najem w ubiegłym roku odnalazł ciało mężczyzny, który utonął w Wieprzu - mówi Stanisław Piechowski, przewodnik psa.
Policyjny konwój podjeżdża pod las w Żabiej Woli. Funkcjonariusze ustawiają się w ponad 200-metrową tyralierę. Mają w rękach długie metalowe szpikulce. O ósmej tyraliera zaczyna przeczesywać las. Co kilkanaście minut policjanci zatrzymują się, wyrównują szyk i idą dalej. Kiedy znajdują podejrzane miejsca, do poszukiwań wkraczają psy.
Przechodzimy obok zagłębienia gdzie przed kilku laty gangsterzy ukryli zwłoki mężczyzny zamordowanego w agencji towarzyskiej w Lublinie. Odnalazł je właśnie pies Najem.
- Zwłoki zwykle ukrywane są przy wjazdach do lasów - mówią funkcjonariusze. - Są ciężkie i trudno przenosić je na większe odległości.
Potem policjanci przenoszą się do lasu w pobliżu Jabłonnej. Tyraliera maszeruje do przodu. Poszukiwania jednak i tu nic nie dają. Akcja kończy się o wieczorem.
Teraz policja zastanawia się nad użyciem kamery termowizyjnej, która z powietrza wskazuje na miejsce ukrycia zwłok.