Niemieckie banki spermy oferują Polakom do 3 tys. zł miesięcznie za oddanie nasienia. To średnio trzykrotnie więcej niż wynagrodzenie dla dawcy w polskich klinikach leczenia niepłodności. Ale nasi lekarze androlodzy uważają, że niemieckie banki naruszają prawo.
Z niemieckim bankiem kontaktują się lublinianie. – Szukałem takich ofert w Internecie. Zalogowałem się na stronie, wysłałem kwestionariusz, teraz czekam na odpowiedź. To dobry sposób na zarobek. Są jednak chwile, kiedy zastanawiam się, czy to do końca moralne – mówi 32-letni Michał z Lublina.
Pobór nasienia przeprowadza polskie laboratorium położne najbliżej miejsca zamieszkania dawcy. Stąd materiał trafia do Niemiec.
– Dyrektywy unijne w sprawie oddawania, pobierania i dystrybucji komórek ludzkich są enigmatyczne – twierdzi prof. Waldemar Kuczyński, lekarz ginekolog i androlog z Centrum Leczenia Niepłodności Małżeńskiej Kriobank z Białegostoku. – Materiał ludzki nie może być przedmiotem komercyjnego handlu. Wymiana próbek możliwa jest jedynie między dwoma certyfikowanymi ośrodkami leczenia niepłodności. A w Polsce taki ośrodek nie istnieje. Dlatego Niemcy naruszają w ten sposób unijne dyrektywy.
W lubelskim Centrum Leczenia Niepłodności Ad-Ovo wynagrodzenie dla dawcy waha się od 150 do 200 zł, w Białymstoku od 100 do 300 zł. – Tygodniowo zgłasza się do nas kilku mężczyzn, zainteresowanych oddaniem nasienia. Średnio jeden z pięciu decyduje się na zostanie dawcą – mówi dr Piotr Waciński z Centrum Leczenia Niepłodności. Mężczyzna powinien mieć od 18 do 35 lat. Klinika gwarantuje anonimowość. Przychodzą głównie studenci.
Chętni wypełniają ankietę na temat stanu zdrowia i historii chorób w rodzinie. Przechodzą szereg badań. Narodowy Fundusz Zdrowia ich nie refunduje. Badania opłaca klinika.
Dlaczego zachodnie banki nasienia szukają dawców u nas? – Gdyż w wielu krajach europejskich wynagrodzenia dla dawcy są wyższe niż w Polsce. Poza tym, nie wszędzie mężczyźni są zainteresowani oddawaniem nasienia. W Wielkiej Brytanii zniesiono anonimowość dawców. Potencjalne dziecko może więc poznać dane swojego biologicznego ojca. Stąd zainteresowanie oddawaniem nasienia stało się tam praktycznie zerowe – uważa dr Waciński.