Wydania spisów wyborców zażądała od samorządów Poczta Polska, chociaż nie ma wciąż przepisów wprowadzających 10 maja głosowanie korespondencyjne. Żądanie poczty zostało wysłane mailem, w środku nocy. Samorządowcy z Lublina są zdumieni i mają duże wątpliwości prawne.
Nocna prośba, która poruszyła samorządowców w całej Polsce, dotarła również do władz Lublina.
– Po godzinie 1 w nocy do Urzędu Miasta Lublin wpłynął e-mail, prawdopodobnie z Poczty Polskiej, w sprawie przekazania danych mieszkańców wpisanych do spisów wyborców – potwierdza nam Łukasz Mazur, pełnomocnik prezydenta Lublina ds. wyborów. – Otrzymany e-mail jest analizowany i konsultowany prawnie.
Urzędnicy z Lublina przyznają, że mają poważne wątpliwości po lekturze nocnej korespondencji. – Nie została opatrzona jakimkolwiek podpisem, jak również brak jest wskazania, kto jest odpowiedzialny za jej treść – tłumaczy Mazur. Podpis pod mailem brzmi „Poczta Polska”. Zwróciła na to uwagę także Państwowa Komisja Wyborcza, która w czwartek wydała w tej sprawie oficjalne stanowisko. Przyznała w nim, że na podstawie specustawy z 16 kwietnia poczta ma prawo zażądać od samorządów danych ze spisu wyborców, ale może to robić w ściśle określony sposób.
– W ocenie PKW podstawą do wydania danych ze spisu wyborców przez gminę może być wyłącznie wniosek podpisany podpisem elektronicznym przez osobę upoważnioną do reprezentowania operatora wyznaczonego – stwierdza Sylwester Marciniak, przewodniczący PKW w wydanym w czwartek komunikacie. – Do wniosku powinna być dołączona kopia rozstrzygnięcia organu administracji rządowej o nałożeniu na operatora wyznaczonego obowiązku, z którym wiąże się konieczność pozyskania danych ze spisu wyborców.
Wniosek poczty nie jest podpisany, ani nie zawiera wymaganej decyzji, jedynie się na nią powołuje. Tu pojawia się kolejna wątpliwość, na którą zwracają uwagę samorządowcy: przywołana przez pocztę decyzja premiera datowana jest na 16 kwietnia, chociaż została wydana na podstawie przepisu obowiązującego od… 18 kwietnia.
Władze Lublina stawiają sprawę jasno: to samorządy, a nie poczta odpowiadają za organizację głosowania wyznaczonego na 10 maja.
– Kodeks wyborczy, ani żadna inna ustawa nie przewidują w tym zakresie udziału Poczty Polskiej. Nie ma również aktu prawnego, który przewidywałby głosowanie w trybie korespondencyjnym – zauważa Mazur. Sejm przyjął co prawda ustawę wprowadzającą w tych wyborach głosowanie korespondencyjne, ale wciąż nie jest ona obowiązującym prawem, bo nie opuściła jeszcze Senatu. – Tym samym nie może stanowić podstawy działania władzy publicznej.
Samorządowcy wskazują jeszcze jeden problem: nadawca maila żąda przekazania danych w ciągu dwóch dni (o takim terminie mówi ustawa). Według urzędników niemożliwe jest przesłanie w dwa dni wykazu w takim układzie, jaki narzuca mail z poczty. – Jego przygotowanie zajmie wiele tygodni – ocenia Mazur i podkreśla, że według obowiązujących przepisów spis wyborców wygląda zupełnie inaczej, a żadna ustawa nie narzuca samorządom przygotowania danych w innym układzie.
Pocztowy mail dotarł do samorządów w całej Polsce. W woj. opolskim został poprzedzony pismem tamtejszego wojewody, który poprosił wójtów, burmistrzów i prezydentów o „bieżące monitorowanie korespondencji wpływającej elektronicznie”. U nas takiego okólnika nie było. – Wojewoda lubelski nie zwracał się do samorządów z żadnym poleceniem dotyczącym przekazywania spisów wyborców – mówi nam jego rzeczniczka, Agnieszka Strzępka.