Nie ma szans na powstanie w naszym mieście Uniwersytetu Wschodniego. To pomysł, który prezydent Adam Wasilewski przedstawił rektorom lubelskich uczelni, a później rządowi. Ale Warszawa odrzuciła.
Podstawy uniwersytetowi miałyby dać lubelskie uczelnie, finansowałaby go Unia Europejska, a studiowaliby tu młodzi ludzie z całej Europy Wschodniej.
Lubelscy rektorzy pomysł poparli. Ale negocjacje z rządem pozostawili Wasilewskiemu (do powołania uczelni potrzeba zgody Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego i ustawy przyjętej w parlamencie). Prezydent spotkał się w tej sprawie z szefową resortu Barbarą Kudrycką.
Dziś już wiadomo: jego propozycja nie została przyjęta. Dlaczego? Bo, po wielu latach starań, rząd chce wreszcie doprowadzić do powołania na bazie kolegium Polsko-Ukraińskiego Uniwersytetu Europejskiego. Eksperci z obu krajów kończą właśnie przygotowywać porozumienie, które ma do tego doprowadzić. Efektem ma być umowa międzyrządowa, ratyfikowana przez prezydenta Polski, za uprzednią zgodą Sejmu wyrażoną w ustawie.
Co na to lubelski Ratusz? - Politykę zagraniczną prowadzi rząd - mówi Bartosz Sobotka, asystent prezydenta Wasilewskiego. - To pytanie do rządu, w jakim kierunku sprawa międzynarodowej uczelni z siedzibą w Lublinie będzie szła dalej.
- Jesteśmy w stałym kontakcie z prezydentem Lublina i jako ministerstwo koordynujemy wspólny projekt docelowego powołania Polsko-Ukraińskiego Uniwersytetu Europejskiego z siedzibą w Polsce i na Ukrainie - tłumaczy Bartosz Loba, rzecznik MNiSW.
- W naszej koncepcji optymalnymi lokalizacjami byłyby dwa miasta: Lublin i Lwów. Pracujemy więc wspólnie z władzami miasta i regionu: prezydent i przedstawiciel wojewody mają uczestniczyć w prowadzonych negocjacjach ze stroną ukraińską i zadeklarowali wszelką pomoc oraz zaangażowanie w realizację tego projektu.
- Władzom naszego miasta bardzo zależy na tym, żeby międzynarodowa uczelnia wreszcie w Lublinie powstała - podkreśla Sobotka. - A impuls pana prezydenta mógł wpłynąć na przyspieszenie debaty na ten temat.