Obiecywali jej pracę hostessy i modelki, później upili ją i wielokrotnie zgwałcili. W poniedziałek ostatni z trzech sprawców został skazany na 4 lata więzienia. Musi też zapłacić ofierze zbiorowego gwałtu 50 tys. zł zadośćuczynienia
Dramat warszawianki Agnieszki C. rozegrał się w maju 2008 r. Studentka dorabiająca sobie jako hostessa zainteresowała się internetowym ogłoszeniem o pracy i poszła na spotkanie, które odbyło się w Warszawie. Później przyjechała do Puław, gdzie miała wziąć udział w sesji zdjęciowej, ale wydarzenia potoczyły się inaczej. W mieszkaniu przy ul. Kusocińskiego sprawcy zmusili dziewczynę do picia alkoholu, aż poczuła się bardzo źle. - Wielokrotnie doprowadzili ją do obcowania płciowego - mówiła wczoraj sędzia Dorota Dobrzańska.
Sprawcy na zmianę i wspólnie gwałcili studentkę. Następnego dnia, jeszcze otumanioną, wywieźli na puławski dworzec, gdzie wręczyli jej bilet do Warszawy. Dwóch mężczyzn: Piotra S. i Marcina P. udało się zatrzymać niemal od razu. Tomasz C. był nieuchwytny, wystawiono za nim Europejski nakaz aresztowania, czyli dokument ułatwiający procedury ekstradycyjne. Gwałciciel wpadł po ponad czterech latach ukrywania się.
Został zatrzymany w listopadzie 2012 r. w Kopenhadze. W poniedziałek Sąd Okręgowy skazał go na cztery lata bezwzględnego więzienia. Przebywającego w areszcie mężczyzny nie było wczoraj na sali rozpraw. Uzasadnienie wyroku było niejawne, podobnie jak sam proces, ze względu na dobro pokrzywdzonej.
Tymczasem nie jest wykluczone, że gwałciciel będzie mógł niedługo wyjść na wolność. Sąd zaliczył mu na poczet kary czas, który spędził w aresztach w Danii (od 15 listopada 2012 r. do 1 marca 2013) i w Polsce (od marca 2013 do dnia wyroku), a to już prawie połowa wyroku. Sąd nie zastrzegł dzisiaj, że mężczyzna nie może ubiegać się o przedterminowe zwolnienie.