Sporo zamieszania wywołały zmiany w sposobie otwierania drzwi w pojazdach komunikacji miejskiej w Lublinie. Od poniedziałku muszą to robić sami pasażerowie, i to przy wsiadaniu i przy wysiadaniu z autobusu.
O co chodzi? Jadący w środku pasażerowie nie muszą czekać, aż pojazd się zatrzyma. Umieszczony przy drzwiach guzik można wcisnąć jeszcze w trakcie jazdy. To wystarczy, by drzwi otworzyły się na najbliższym przystanku. Z kolei przy wsiadaniu osoba czekająca na przystanku powinna wcisnąć guzik znajdujący się obok wejścia do pojazdu. W niektórych z nich przycisk ten jest podświetlany.
Niby proste, ale… Np. w przegubowcach z automatami biletowymi na przycisk mają działać wszystkie drzwi, w tych "mówiących” damskim głosem tylko trzecie i czwarte, a w tych, które nie mają głosowych zapowiedzi – drugie lub drugie i trzecie. Pozostałe ma otwierać kierowca. W pierwszych dniach działania systemu kierowcy mają być też uczulani na to, jak pasażerowie radzą sobie z guzikami. Jeśli zauważą, że ktoś nie wie, jak otworzyć drzwi – mają zrobić to sami.
– Powinno być więcej informacji na ten temat. Jakaś instrukcja obsługi, którą każdy by zauważył i przeczytał – dodaje Justyna, studentka z UMCS, która jechała wczoraj autobusem na uczelnię.
Zarząd Transportu Miejskiego tłumaczy, że została uruchomiona specjalna strona internetowa, na przystankach pojawiły się plakaty, a w pojazdach – wyraźne oznaczenia przycisków i naklejki informujące o tym, że drzwi trzeba otworzyć przyciskiem. A wszystko po to, by zapobiec wychłodzeniu pojazdów zimą, a latem utrzymać optymalną temperaturę w pojazdach klimatyzowanych.
W tym roku system ma objąć kolejnych 68 nowych pojazdów, które trafią do Lublina, w tym 18 trolejbusów. Podobne rozwiązanie funkcjonuje m.in. w Poznaniu i Warszawie.