Od 1 stycznia urząd marszałkowski nie będzie już zatrudniał urzędników na zasadach tzw. telepracy. Obecnie korzysta z tego blisko 50 osób.
W ostatni piątek z osobami zatrudnionymi w ramach telepracy spotkał się dyrektor Departamentu Organizacyjno-Prawnego w urzędzie Leszek Burakowski.
– W spotkaniu wzięły udział 32 osoby z 48 świadczących tego typu pracę – mówi rzecznik marszałka Remigiusz Małecki.
Urzędnicy zostali już poinformowani o decyzji Stawiarskiego. – Do końca tego roku muszą złożyć podanie do pana marszałka z prośbą o zmianę warunków zatrudnienia. Jeśli tego nie zrobią, urząd zaproponuje im nowe warunki, które będą mogli przyjąć lub nie. Jeśli nie przystaną na propozycję, umowa z nimi zostanie rozwiązana – dodaje Małecki.
Telepraca to wprowadzony w 2011 roku pomysł ówczesnego marszałka Krzysztofa Hetmana (PSL) na oszczędności. Urzędnicy, których obecność w urzędzie nie jest niezbędna, mogą pracować z domu. Ich wynagrodzenia są takie same jak osób przychodzących do biura. Mają zapewnione służbowe komputery i telefony, dostają też po 100 zł brutto ryczałtu na pokrycie kosztów internetu i energii elektrycznej.
Dla pracodawcy to opłacalne, bo – jak wyliczał siedem lat temu Hetman – utrzymanie jednego stanowiska pracy to wydatek ok. 10 tys. zł rocznie (nie licząc pensji). Dzięki telepracy urząd miał zaoszczędzić 500 tys. zł w skali roku.
Obecnie pracę zdalną w pełnym wymiarze wykonuje 46 osób, a dwie są zatrudnione na pół etatu.
– Spora część z tej grupy to ludzie pracujący w kontroli i audycie. dużo się przemieszczają i taka forma pracy dla nich była odpowiednia. Ale docierały też do nas sygnały, że nie wszystkich pracę można było równo zmierzyć i zweryfikować. Dlatego postanowiliśmy to zunifikować i wszyscy przejdą na pracę stacjonarną – wyjaśnia powody decyzji marszałka Małecki.
Według stanu z 1 stycznia tego roku w całym urzędzie pracuje 1256 osób. Tuż po objęciu urzędu Jarosław Stawiarski zapowiadał zredukowanie tej liczby.
– Przeprowadzenie pełnego audytu zajęłoby pewnie wiele miesięcy, a na to ze względu na bieżącą pracę nie ma czasu. Na pewno będziemy się przyglądali zasadności i racjonalizacji zatrudnienia. Jednym z pierwszych efektów jest zrobienie porządku z telepracą. O dalszych decyzjach kadrowych będziemy informować na bieżąco – zapowiada rzecznik marszałka.