Zakończył się proces grupy, oskarżonej o wyłudzanie mieszkań od ludzi w trudnej sytuacji finansowej. Wszyscy zostali skazani na kary więzienia. Wśród oskarżonych jest były policjant i kandydat na radnego.
Skazani pożyczali potrzebującym niewielkie kwoty, a później przejmowali należące do nich nieruchomości. W maju ubiegłego roku sprawa trafiła na wokandę. Sąd Okręgowy w Lublinie właśnie ogłosił wyrok.
Główny oskarżony, Tomasz P. został skazany na 2 lata i 8 miesięcy więzienia oraz 9,6 tys. zł grzywny. Maciej K. ma spędzić w celi 2 lata i 2 miesiące. Ukarano go również grzywną w wysokości 9 tys. zł. Marka S. sąd skazał na 2 lata więzienia i taką samą grzywnę. Z kolei Grzegorz A. został skazany na rok i 8 miesięcy pozbawienia wolności oraz 8,4 tys. zł grzywny.
– Z zeznań pokrzywdzonych wynikało, że zostali wprowadzeni w błąd. Oszuści niekorzystnie rozporządzali mieniem, jakim dysponowali. Dodatkowo, nie była to jednorazowa sytuacja – wyjaśniała sędzia w uzasadnieniu wyroku.
Skazany w sprawie Grzegorz A. to były policjant. Przed laty starał się również o mandat miejskiego radnego z listy Platformy Obywatelskiej. Obecnie jest przedsiębiorcą i instruktorem sportowym. Karierę w służbach mundurowych zakończył w 2007 roku. Policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych prowadziło wtedy wobec niego postępowanie. Dotyczyło ono wyłudzania odszkodowań za fikcyjne stłuczki.
Obecny proces dotyczył wykorzystywania osób w trudnej sytuacji finansowej. Tomasz P. i jego kompani szukali ofiar w gazecie z ogłoszeniami. Oferowali pomoc finansową w zamian za zabezpieczenie hipoteczne. Później jednak przejmowali nieruchomości za bezcen.
Jednym z pokrzywdzonych jest przedsiębiorca Krzysztof G., który szukał wspólnika do budowy masarni. Zgłosił się do niego Tomasz P., proponując 200 tys. zł. Zabezpieczeniem miała być działka warta 250 tys. zł. Krzysztof G. dał mu spisane u notariusza pełnomocnictwo do rozporządzania działką. Tomasz P. poszedł z nim do notariusza i sprzedał działkę kolegom. Przedsiębiorcy, po procesie sądowym udało się odzyskać nieruchomość.
Mniej szczęścia miała Ewa K. z Lublina, która straciła warte 300 tys. zł mieszkanie przy ul. Niecałej. Szukała kogoś, kto pomoże jej w uzyskaniu kredytu hipotecznego. Oskarżeni obiecali jej pożyczkę w zamian za zabezpieczenie w księdze wieczystej mieszkania. Ewa K. dostała zaledwie 10 tys. zł. Oskarżonym udało się skłonić ją do podpisania umowy sprzedaży mieszkania i rok później kazali jej się wyprowadzić pod pretekstem remontu. Naliczyli jej też 12 tys. zł czynszu i odcięli prąd.
Mieszkanie stracili również małżonkowie z ul. Niepodległości. Liczyli na 40 tys. zł pożyczki. Kiedy podpisali notarialne pełnomocnictwa, ich warte 170 tys. mieszkanie zostało sprzedane.