Nie skorzystały z okazji wyjścia na zewnątrz pawie z Ogrodu Saskiego, którym wczoraj skończył się areszt domowy. Ptaki zostały zamknięte w wolierze po tym, jak trzy samiczki uciekły z parku i zostały schwytane w rejonie al. Długosza.
– W poniedziałek woliera została otwarta. Chcieliśmy, żeby pawie z niej wyszły, ale nie chciały – wyjaśnia Olga Mazurek z Urzędu Miasta. Nie ma stuprocentowej pewności, dlaczego tak się stało, ale najprawdopodobniej nie spodobała im się dżdżysta pogoda.
Ponieważ ptaki wolały siedzieć w domku, zamiast spacerować, woliera została zamknięta. Dziś ma być ponownie otwarta. – Zobaczymy, jak ptaki będą się zachowywały poza wolierą. Po tych obserwacjach rozważymy powrót opiekuna – mówi Mazurek.
Takiego opiekuna pawie miały do końca czerwca. Wynajęty przez miasto pracownik wypuszczał ptaki, pilnował ich i zaganiał na noc do zamknięcia. Od 1 lipca ptaki rządzą się same.
Na początku miesiąca pawia gromadka zmniejszyła się o młodszego samca, który zachowywał się agresywnie wobec krewniaków. Nie wiadomo czy wróci do parku. Teraz w Ogrodzie Saskim przebywa jeden samiec i trzy samiczki.