Pod koniec miesiąca w Ogrodzie Saskim może się zacząć montaż woliery, do której wprowadzi się trójka pawi. Spędzą tu jesień i zimę, a od wiosny będą spacerować po parku. Wiemy gdzie zamieszkają, co będą jeść, i czy będą mogły robić wszystko by mieć młode.
Apartament dla pawi będzie mieć 70 mkw. powierzchni. - Powstanie w okolicy ogrodzenia budynku Uniwersytetu Medycznego - wskazuje Iwona Brankiewicz z Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta. Miejsce było wybierane pod nadzorem konserwatora zabytków i eksperta ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Chodziło o to, żeby ptaki były jednocześnie widoczne, bezpieczne i zadowolone.
Siatkowa woliera będzie widoczna z głównej alejki i głównej części parku zwanej "salonem ogrodowym”. To miejsce, które znajduje się w zasięgu kamer monitoringu. Budowa konstrukcji zacznie się na przełomie września i października. Podłoże w dwóch trzecich stanowić ma piach, a reszta to żwir, który w razie potrzeby pawie będą mogły łykać, bo pomaga im to ponoć na trawienie.
Jadłospis pawie mają już ustalony. - Zimą będą to oleiste ziarna takie jak słonecznik i dynia - mówi Ludwika Stefańczyk, dyrektor wydziału. Później ziarno będzie nieco mniej kaloryczne i uzupełniane warzywami: kapustą pekińską i buraczkami. Ustalone są nawet dzienne racje żywnościowe: - To 130 gramów dziennie na samiczkę i 150 g na samca - mówi Stefańczyk.
Karmieniem ma się zająć wyłoniona w przetargu firma, która będzie mieć jeszcze wiele innych zadań. - Poza karmieniem będzie to pojenie, podawanie witamin, szczepienie i opieka weterynaryjna - wylicza Stefańczyk.
Gdy zrobi się ciepło ptaki będą mogły opuścić wolierę i podskubywać sobie takie roślinki jak mniszek i krwawnik, które przez urzędników nie są mile widziane na parkowych trawnikach, a pawiom mogą ponoć posmakować, co ma zapewnić darmowe odchwaszczanie.
A co będzie, jeśli biegające luzem ptaki postanowią wypuścić się poza park, czy to po inne smakołyki, czy to żeby popatrzeć na trolejbusy na Al. Racławickich? - Te ptaki przyzwyczajają się do miejsca i będą starały się nie oddalać od woliery na tyle, by stracić ją z zasięgu wzroku. Poza tym będą miały przycięte lotki - wyjaśnia Brankiewicz. - Zawsze jest ryzyko, że wyjdą pieszo, ale będziemy starali się je wykluczyć, a poza tym woliera jest w miarę oddalona od bram.
I jeszcze jeden szczegół: Ratusz nie będzie załatwiać ptakom żadnej antykonepcji. - Chcemy, by w przyszłości doczekały się potomstwa - przyznaje Brankiewicz. - Bo nowe pokolenie będzie bardziej przywiązane do miejsca i oswojone z ludźmi.