W czwartek wieczorem Ogród Saski zostanie zamknięty, a wynajęta przez miasto firma będzie starała się schwytać dwa lisy, które widywane są w parku. Ratusz tłumaczy, że chce pozbyć się lisów zanim przywieziona zostanie trójka pawi, które mają tu zamieszkać
Właśnie dlatego miasto postanowiło podjąć próbę odłowienia zwierząt. Pracownica firmy doglądającej Ogrodu Saskiego twierdzi, że pojawiają się tu dwa lisy. Ich zwyczaje są z grubsza znane. Między godz. 20 a 23 wychodzą w poszukiwaniu pożywienia, a później idą spać. Głód budzi je około godziny 3-4 rano, a wtedy idą się napić i poszukać czegoś na ząb. Za wodopój służy im staw w parku.
Lubelskie Centrum Małych Zwierząt wynajęte przez Ratusz do odłowienia lisów ma się na nie zaczaić w nocy z czwartku na piątek, właśnie w okolicach stawu i pobliżu ul. Wieniawskiej. - Wszystkie wejścia do Ogrodu Saskiego zostaną zamknięte w czwartek o godz. 20 - informuje Joanna Bobowska z Urzędu Miasta. Akcja ma potrwać mniej więcej do godziny 8 rano w piątek. - Zwierzęta mają być schwytane do klatek - dodaje Bobowska.
Nawet, jeśli lisom się nie powiedzie, miasto nie ma gwarancji, że w Ogrodzie Saskim nie pojawią się inne osobniki. Z prowadzonych dotychczas obserwacji wynika, że w Lublinie żyje około 30 lisich rodzin. Zwierzęta te nie są groźne dla ludzi, nierzadko są przez nich dokarmiane, a regularne akcje zrzutu szczepionek z samolotów praktycznie wyeliminowały występowanie wścieklizny u lisów.
Mimo to wiele osób obawia się obecności tych zwierząt, czego dowodem są telefony do Straży Miejskiej liczone już w dziesiątkach. Lisy często widywane są m.in. w okolicach Szpitala Wojskowego przy Al. Racławickich, w okolicach ul. Popiełuszki, czy też w wąwozie dzielącym osiedla LSM i Czuby.
- Planujemy zorganizowanie spotkania z osobami, które będą wiedziały, co zrobić, żeby w miarę pozbyć się lisów z terenu miasta - zapowiada Piątkowski.