Korzystają z niego dzieci i dorośli. Mówią, że to jedyne miejsce w okolicy, gdzie za darmo mogą pograć w piłkę. Mowa o osiedlowym boisku przy ul. Jana Sawy w Lublinie. Od około miesiąca mieszkańcy mają jednak problem – fragment boiska zajęło ogrodzenie pobliskiego apartamentowca.
– Na boisko przychodzę razem ze znajomymi, czasem nawet kilka razy w tygodniu. To jedyne miejsce w okolicy, gdzie możemy za darmo, po pracy pokopać w piłkę – tłumaczy Piotr, nasz Czytelnik. – Od ponad miesiąca, czyli od kiedy apartamentowiec Sunhill postawił obok swoje ogrodzenie, nie możemy jednak normalnie z niego korzystać. Róg metalowego płotu zahacza o fragment boiska. Do tego nikt nie dba o to miejsce, nie kosi trawy i nie zbiera śmieci – skarży się mieszkaniec osiedla.
Lubelska Spółdzielnia Mieszkaniowa umywa ręce. – Boisko leży na terenie prywatnym. Nie mamy więc obowiązku dbać o niego, choć od czasu do czasu i tak to robimy, kosząc tam trawę – tłumaczy Jan Gąbka, prezes LSM.
Stowarzyszenie mieszkańców Sunhill, które zarządza budową, także nie ma sobie nic do zarzucenia.
– Ogrodzenie budynku stoi tylko i wyłącznie na naszym terenie – podkreśla Mariusz Drzewień, inżynier budowy apartamentowca. Podpowiada amatorom sportu, że powinni zadbać o swoje bezpieczeństwo, a potem dopiero postarać się o przesunięcie obiektu.
– Moim zdaniem, mieszkańcy, którzy chcą korzystać z boiska, powinni najpierw pomyśleć o zapewnieniu mu standardów bezpieczeństwa, np. przez wymianę skorodowanych bramek. Następnie boisko należałoby wymierzyć od nowa i przesunąć nieco w stronę niezagospodarowanych działek – uważa Drzewień.
Zapytaliśmy administrację osiedla im. Konopnickiej, czy inne usytuowanie boiska wchodzi w rachubę.
– Jest to do załatwienia i w najbliższym czasie się tym zajmiemy, choć sprawa jest trudna, bo teren nie należy do nas – tłumaczy Janusz Rosochacz, kierownik administracji osiedla. – Muszę przyznać, że boisko istnieje tylko i wyłącznie dzięki uprzejmości prywatnego właściciela, który na razie nie korzysta ze swojej działki. Mamy nadzieję, że nie będzie miał też nic przeciwko przesunięciu boiska – dodaje Rosochacz.
Administracja przyznaje, że tak naprawdę nie wie, kto... jest właścicielem działki, na której jest boisko.
Mieszkańcy, którzy korzystają z boiska, bynajmniej nie wzbraniają się przed jego utrzymaniem:
– Jesteśmy gotowi od czasu do czasu wykosić trawę i uprzątnąć ten teren. W końcu zależy nam na tym, żeby z niego korzystać – zapewnia nas Czytelnik.