Prywatne akty oskarżenia przeciwko wojewodzie lubelskiemu Przemysławowi Czarnkowi i radnemu Lublina Tomaszowi Pitusze złożył organizator Marszu Równości w Lublinie. Domaga się przeprosin za – jego zdaniem – nieprawdziwe i zniesławiające stwierdzenia na temat współorganizowanego przez niego wydarzenia.
Marsz Równości, który ulicami Lublina ma przejść 13 października, w ostatnich dniach spotyka się z ostrą krytyką ze strony prawicowych polityków. Lubelscy radni PiS zażądali nawet zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady Miasta, podczas którego odbędzie się głosowanie nad apelem o zakazanie demonstracji. Termin obrad został wyznaczony na najbliższy piątek.
Nieco dalej w swojej krytyce zapędzili się wojewoda lubelski Przemysław Czarnek i szef klubu radnych PiS Tomasz Pitucha. Pierwszy na swoim kanale w portalu Youtube stwierdził m.in.: „Obnoszenie się ze swoją seksualnością na ulicy jest po prostu obrzydliwe. Nie promujmy zboczeń, dewiacji, wynaturzeń”. Z kolei Pitucha na Facebooku napisał, że marsz „promuje homoseksualizm i pedofilię”.
– Określenia, które padają w sferze publicznej, zawsze rezonują. Tego typu słowa jak „zboczenia, dewiacje, wynaturzenia” czy „promowanie pedofilii”, która w Polsce jest przestępstwem, są absolutnie niedopuszczalne. Nie możemy się godzić na to, aby nas obrażano i zniesławiano. Dlatego postanowiliśmy bronić naszych praw. Chcemy, żeby obaj panowie zostali ukarani za swoje wypowiedzi i za nie przeprosili – mówi Bartosz Staszewski, jeden z organizatorów Marszu Równości.
Na zwołanej przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód konferencji prasowej pojawili się także członkowie stowarzyszenia „My, Rodzice”, które zajmuje się m.in. pomocą rodzinom osób LGBT.
– Jestem mamą geja, którego wychowałam jako obywatela Polski i mieszkańca Lublina. Domagamy się równouprawnienia, chcemy praw dla naszych dzieci, które żyją w dużej nietolerancji. To osoby wrażliwe, wykształcone. Dużo tych młodzi ludzi niestety wyjeżdża z Polski, szukają możliwości życia za granicą, gdzie społeczeństwo jest bardziej tolerancyjne. Mój syn zaraz po maturze wyjechał do Anglii. Dlatego, że w tym kraju nie mógł dłużej żyć. Jako mama zbierałam pochwały i podziękowania za jego wychowanie, a dzisiaj jestem mamą zboczeńca? – pyta Joanna Marzec z założonego w maju tego roku stowarzyszenia. – My nie promujemy dewiacji, ani zboczeńców. Promujemy to, żeby nasze dzieci jako równoprawni członkowie tego społeczeństwa, mogły w nim żyć.
Organizatorzy Marszu Równości rozważają pojawienie się na piątkowej sesji Rady Miasta.
– Uważamy, że ważne jest, żebyśmy jako mieszkańcy i mieszkanki Lublina pokazali, że nie jesteśmy żadnym dziwnym bytem i nie mamy nic wspólnego z tymi określeniami, które padają – podsumowuje Staszewski.
Wojewoda odniósł się do tej sprawy. Odpowiedź na pozew przysłał mailem.
"Informacja o wniesieniu prywatnego aktu oskarżenia przeciwko mnie pokazuje, że środowiska organizujące Marsz Równości wprowadzają cenzurę, nie pozwalają na jakąkolwiek dyskusję.
Nikogo personalnie nie obraziłem. Stwierdzam, że promowanie homoseksualizm, promowanie związków homoseksualnych jest szkodliwe społecznie. To jest moje prawo. Raz jeszcze podkreślam: nikogo personalnie nie atakowałem. Wręcz przeciwnie, powiedział, że nie interesuje mnie, kto z kim śpi. Natomiast skrajnie lewicowe nurty pod pozorem tolerancji dziś na świecie próbują wprowadzać cenzurę na zachowania nielewackie."