Już w styczniu w szpitalach może zabraknąć odpowiedniej liczby lekarzy.Unijne przepisy ograniczą czas pracy lekarzy do 48 godzin tygodniowo.
Jeden z lekarzy oddziału urazów wielonarządowych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy al. Kraśnickiej w Lublinie wylicza, że tygodniowo pracuje ponad 70 godzin, wliczając w to średnio dwa dyżury. Pensji podstawowej ma na rękę ok. 1600 zł.
- Żeby dorobić, lekarze chwytają się dodatkowych zajęć, co jeszcze bardziej wydłuża ich czas pracy - dodaje. - To się odbija na zdrowiu i życiu rodzinnym. Optymalnym rozwiązaniem byłoby pracować na etacie w szpitalu 48 godzin tygodniowo i zarabiać godnie.
Od nowego roku prawo zabroni pracy ponad 48 godzin w tygodniu. Problemu nie da się rozwiązać zatrudniając dodatkowych medyków, bo już teraz ich brakuje. Nowe przepisy dają dyrektorom furtkę, którą mogą się ratować. To tzw. klauzula opt-out. Lekarze, którzy ją podpiszą, będą mogli pracować do 72 godziny tygodniowo. Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy apeluje, aby nie podpisywać jej pochopnie, bo unijne prawo jest potężnym orężem w walce o podwyżki.
- Jest szansa wywalczenia minimalnie trzech średnich krajowych dla lekarza z II stopniem specjalizacji - mówi Antoni Rybka, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy w naszym regionie. - Nie podejmujmy pochopnych decyzji, wstrzymajmy się z podpisywaniem deklaracji.
- Nie przechodźcie na tzw. kontrakty, bo przestaną was obejmować przepisy o czasie pracy - apeluje Krzysztof Bukiel, przewodniczący OZZL. - Nie poddawajcie się presji dyrektorów, że brak zgody oznaczać będzie wprowadzenie pracy zmianowej. Wprowadzenie pracy zmianowej nie jest ani łatwe, ani tanie. Wymaga zatrudnienia dodatkowych lekarzy.
W lubelskim szpitalu przy al. Kraśnickiej lekarze nie wykonali jeszcze żadnych ruchów. - Będziemy z nimi rozmawiać - mówi Anna Zmysłowska, zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala. - System zmianowy jest niewykonalny, ponieważ musielibyśmy zatrudnić dodatkowo 40 proc. lekarzy. Medycy przejść na kontrakty nie chcą. Żeby się zgodzili pracować ponad przepisową normę, musimy dać im coś w zamian. Co? Pieniądze. Z punktu widzenia lekarza żądania płacowe nie są wygórowane. Sama jestem lekarzem. Z punktu widzenia szpitala są astronomiczne.
Podobnie jest w innych szpitalach. - Czekamy do środy na propozycję dyrekcji - mówi Waldemar Lasota, zastępca przewodniczącego związku zawodowego lekarzy w Szpitalu Klinicznym nr 4 w Lublinie.