Apetyt na mandaty radnych doprowadził do zaskakujących porozumień między komitetami wyborczymi. Np. głosując na Platformę Obywatelską pomożemy Krajowej Partii Emerytów i Rencistów.
O północy minął termin blokowania list kandydatów na radnych. Komitety czekały do ostatniej chwili. Wczoraj po południu porozumienie w sprawie startu do sejmiku wojewódzkiego podpisała PO z Krajową Partią Emerytów i Rencistów oraz Polskim Stronnictwem Ludowym. – To żadna koalicja, nie było żadnego kupczenia stanowiskami. Korzystamy tylko z szansy, jaką daje ordynacja – tłumaczył Jacek Sobczak, szef platformy w powiecie lubelskim.
Miejska Komisja Wyborcza zakwestionowała część podpisów KPEiR na listach do Rady Miasta – podpisy mogą być zeskanowane. Do samorządu Lublina PO idzie samodzielnie. Prawo i Sprawiedliwość najprawdopodobniej podpisało porozumienie z Ligą Polskich Rodzin i Samoobroną o zblokowaniu list do sejmiku. W mieście PiS idzie z LPR.
Dogadały się również mniejsze komitety prawicowe. Wspólne porozumienie w sprawie bloku do Rady Miasta miały wczoraj podpisać m.in. Stowarzyszenie Idziemy Razem – Lubelska Centroprawica, Unia Polityki Realnej, Kochamy Lublin oraz PSL. Lewica nie musi się blokować – Sojusz Lewicy Demokratycznej, Socjaldemokracja Polska, Partia Demokratyczna oraz Unia Pracy utworzyły wspólną listę kandydatów do samorządów.
Jaka korzyść z blokowania? Głosy oddane na komitety startujące w bloku zsumują się. W gminach (dotyczy to gmin powyżej 20 tys. mieszkańców) i powiatach prawo do podziału mandatów dostaną tylko te bloki, na których listy łącznie zostanie oddanych powyżej 10 procent głosów. W sejmikach wojewódzkich ten próg będzie wynosił 15 procent. (rp)