Do zmiany formuły konkursu na projekt przebudowy pl. Litewskiego namawiała wczoraj Ratusz wojewódzki konserwator zabytków Halina Landecka. Dziś władze miasta będą się zastanawiać, czy nie wybrać tego rozwiązania.
W pierwszym przypadku miasto najpierw musi uzyskać komplet dokumentów mówiących, jak można przekształcać plac, a startujący w konkursie architekci muszą się tych ustaleń trzymać. W skrócie: najpierw są procedury, potem konkurs, jego wynik i projekt.
W przypadku konkursu studialnego jest odwrotnie. Najpierw jest konkurs, później koncepcja, potem procedury mówiące, jak może wyglądać projekt i dopiero końcowy plan placu.
Ratusz wolał ten pierwszy model, by od razu mieć z głowy wszelkie protesty i odwołania. Ale się przeliczył.
– Stanęliśmy pod ścianą – przyznaje Stanisław Fic, zastępca prezydenta Lublina.
Konkurs storpedowało pismo spółki Prime Properties, która jest właścicielem budynku Galerii Centrum i znajdującego się przed nim placu.
Miasto w warunkach konkursu wpisało, że architekci także ten placyk mają objąć swą koncepcją, a konserwator to zatwierdził. Jego decyzję spółka zaskarżyła do Ministerstwa Kultury, a na decyzję ministra trzeba będzie czekać. Innym szybkim wyjściem mogła być zgoda na warunki spółki i wykreślenie jej placyku z dokumentów. To nie podoba się konserwatorowi.
– Zdania nie zmieniłam – stwierdziła Halina Landecka po wczorajszym spotkaniu z prezydentem.
Dziś miasto ma zastanawiać się nad innym wyjściem. Jakim? Wybrać konkurs studialny, do którego ogłoszenia nie trzeba mieć żadnych uzgodnień z konserwatorem i ustępując spółce, polecić architektom, by nie tykali placyku przy Krakowskim Przedmieściu 40.
– Ale jest niebezpieczeństwo, że zaskarżane będą nasze decyzje wydawane po konkursie. A będą przecież tak samo zaskarżalne, jak te – mówi Fic.
Dziś Ratusz ma się w tej sprawie konsultować z prawnikami.