Pielęgniarka z Lublina brała udział w handlu paszportami covidowymi - ustalili śledczy. Kobieta została zatrzymana wraz z dziesięcioma innymi osobami. Wśród nich są klienci, którzy kupili fałszywe certyfikaty.
Zatrzymania to efekt pracy policjantów Centralnego Biura Śledczego Policji. Trafili oni na trop grupy, która sprzedawała fałszywe certyfikaty covidowe.
– Jej klienci nie musieli nawet stawiać się w punkcie szczepień. Mogli być w dowolnym miejscu w kraju. Cały proceder odbywał się wirtualnie. Polegał na wprowadzeniu danych konkretnej osoby do systemu informatycznego – wyjaśnia podinsp. Iwona Jurkiewicz, rzecznik CBŚP.
Taka „usługa” kosztowała od 1 do 1,5 tysiąca złotych. Część z tych pieniędzy trafiała do pracownika punktu szczepień. Pierwsze osoby zamieszane w nielegalny proceder zatrzymano już w październiku. Do tej pory CBŚP zatrzymało już 11 podejrzanych.
– Wśród nich jest jedna osoba z województwa lubelskiego, jedna z województwa pomorskiego oraz dziewięć ze Śląska – wylicza podinsp. Iwona Jurkiewicz.
Jak ustaliliśmy, wśród zatrzymanych jest pielęgniarka z Lublina. Prowadzący sprawę nie udzielają jednak bliższych informacji na ten temat.
Jak informuje prokuratura, przeszukano miejsca zamieszkania podejrzanych oraz miejsce pracy zatrzymanej kobiety. Zabezpieczono dokumentację medyczną. Wśród osób zatrzymanych jest mężczyzna podejrzany o zorganizowanie nielegalnego procederu. Zatrzymana kobieta miała wprowadzać dane pacjentów do systemu informatycznego. Inni podejrzani zajmowali się szukaniem osób zainteresowanych kupnem paszportu covidowego.
– Zatrzymano także osoby, które uzyskały poświadczające nieprawdę dokumenty – informuje Prokuratura Krajowa.
Wszystkim 11 osobom postawiono już zarzuty. Dotyczą one m.in. łapownictwa i poświadczenia nieprawdy. Osiem osób odpowie za udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Jednemu z podejrzanych zarzucono kierowanie grupą. Przestępstwa zarzucane zatrzymanym zagrożone są karą do 15 lat więzienia. Pięciu członków grupy zostało tymczasowo aresztowanych. Pozostali się pod dozorem policji. Musieli również wpłacić po 10 tys. zł poręczenia majątkowego. Sprawa jest rozwojowa. Prokuratura nie wyklucza dalszych zatrzymań.