Wygodniejsze pociągi mają wozić nas z Lublina do Warszawy i dalej do Bydgoszczy, Gdyni, Piły, Kołobrzegu i Gorzowa Wielkopolskiego. A także do Przemyśla. Taki efekt ma dać wielki plan wymiany i modernizacji taboru ogłoszony wczoraj przez PKP Intercity.
94 proc. pociągów wyposażonych w klimatyzację? To, co dzisiaj brzmi jak pobożne życzenie pasażerów, w ciągu kilku lat ma stać się rzeczywistością. Taki przynajmniej jest plan, którego realizacja ma pochłonąć ponad 7 mld. zł. To tyle, ile wynosi trzyletni budżet Lublina.
– Do 2023 roku PKP Intercity zmodernizuje ponad 700 wagonów i kupi 185 nowych – zapowiada Agnieszka Serbeńska, rzecznik spółki obsługującej połączenia dalekobieżne.
Firma zamierza też kupić elektryczne zespoły trakcyjne, czyli pojazdy, w których nie ma podziału na lokomotywę i wagony. Na liście zakupów są także lokomotywy: 118 będzie nowych, 200 przejdzie modernizację. Wśród tras, na które ma trafić nowy tabor, wymienione są także te do Lublina.
Po tych zakupach tylko co piąty pociąg PKP Intercity ma być obsługiwany taborem, który nie jest nowy lub odnowiony. Aż 80 proc. pociągów będzie mieć gniazdka elektryczne dla pasażerów, zaś w 77 proc. będzie można znaleźć bezprzewodowy internet. To oficjalne deklaracje przewoźnika.
Spółka obiecuje ponadto wygodne fotele, miejsca na rowery, a nawet toalety, z których nieczystości nie lecą bezpośrednio na tory. – Po zakończeniu programu około 98 proc. pociągów PKP Intercity będzie wyposażonych w toalety z zamkniętym systemem – twierdzi Serbeńska.
PKP Intercity chwali się rekordową liczbą przewiezionych w tym roku pasażerów. Do końca listopada było ich już 39 mln, a tylu spodziewała się do końca roku.
Mniej powodów do dumy dostarczają statystyki punktualności pociągów ogłaszane przez Urząd Transportu Kolejowego. W trzecim kwartale tego roku tylko 71 proc. dotarło do celu punktualnie lub z opóźnieniem nie większym niż pięciominutowe. Jest to najgorszy wynik spośród wszystkich działających w Polsce pasażerskich przewoźników kolejowych.