Ubędzie kursów w komunikacji lokalnej. Pod nóż poszły też pośpieszne: Krasnystaw–Kielce, Lublin–Wałbrzych (Szklarska Poręba) oraz Terespol–Lublin.
– Rodzaj autobusu – bus, autobus dalekobieżny – który ma obsługiwać dany kurs będzie zależał od ilości rzeczywiście sprzedanych biletów – zapowiada w wydanym oświadczeniu Józef Penar, dyrektor oddziału PKS Lublin.
Szczegóły miały być podane we wtorek po południu na stronie internetowej PKS Wschód (www.pkswschod.pl). Do zamknięcia tego wydania "Dziennika Wschodniego” informacja nie ukazała się.
Tymczasem Zarząd Województwa zastanawiał się we wtorek, co zrobić z PKS Wschód. Żeby dokończyć plan uzdrawiania firmy potrzeba ok. 2 mln zł. Tyle miał zarobić przewoźnik na sprzedaży dworca i budynku przy ulicy Dworcowej w Lublinie. Jednak nie znalazł się kupiec. Dlatego marszałek zastanawia się nad pożyczeniem PKS Wschód brakujących pieniędzy. Decyzja nie zapadła.
Pieniądze potrzebne są na m. in. wyodrębnienie nowych spółek-córek PKS Wschód: PKS Lublin i PKS Włodawa. Akty notarialne mają być podpisane jutro. PKS Lublin ma rozpocząć działalność z "wyzerowanym” kontem – stąd decyzja o cięciu niedochodowych kursów.
Jednak lubelski oddział ma również wewnętrzne problemy, które nie pozwalają wyjść firmie na prostą. Dyrektor Penar jest skonfliktowany z częścią związków zawodowych, które nie chcą, żeby został szefem PKS Lublin.
– Nie ma czasu na eksperymenty i awantury personalne. Nie chcemy mieć nowej Białej Podlaskiej – mówi członek Zarządu Województwa Jacek Sobczak (PO). PKS Biała Podlaska upadł półtora roku temu po tym, jak załoga nie zgodziła się na wyrzeczenia.
PKS Wschód ma za 11 miesięcy ubiegłego roku prawie milion złotych straty i 4,6 mln zł długów. Kilka miesięcy temu żeby spłacić zobowiązania za paliwo i wydzielić spółki, przewoźnik pożyczył 4 mln zł od Urzędu Marszałkowskiego.