Wczoraj fundusz zdrowia zerwał umowę z Instytutem Medycyny Wsi w Lublinie. A IMW zapowiedział, że poda fundusz do sądu. Taki obrót sprawy oznacza definitywnie, że pacjenci muszą w tej placówce płacić za leczenie u specjalistów.
NFZ tłumaczy, że podstawę do takiego ruchu dały mu przepisy o „ograniczeniu dostępności do świadczeń” oraz „pobierania od ubezpieczonych nienależnej opłaty”.
W odpowiedzi instytut zwołał konferencję prasową. – Za konsekwencje zaistniałej sytuacji odpowiedzialność ponosi fundusz – powiedział prof. Jerzy Zagórski, dyrektor IMW. – Dążyliśmy do rozstrzygnięcia problemu z korzyścią dla pacjentów. Decyzje funduszu zmierzały w inną stronę. Wypowiedzenie umowy jest bezzasadne, a podstawa prawna chybiona. Skierujemy sprawę do sądu.
IMW odpiera, że nieprawdą jest, iż ograniczył pacjentom dostęp do leczenia. – Wręcz przeciwnie. Przyjmowaliśmy wszystkich na bieżąco, nie tworzyliśmy kolejek oczekujących, dlatego wyczerpaliśmy zakontraktowane limity – odparł Mirosław Jarosz, zastępca dyr. IMW.
Teraz pacjenci (także ci, którzy leczą się w IMW od dawna) będą musieli płacić 25 zł za wizytę u jakiegokolwiek specjalisty przyjmującego w IMW. Z wyjątkiem tych korzystających z porad udzielanych w ramach programów profilaktycznych dotyczących raka piersi i szyjki macicy finansowanych przez Ministerstwo Zdrowia. – Jeśli ktoś nie chce płacić, informujemy go o przychodniach, które nie wyczerpały jeszcze kontraktów, i w których zostaną przyjęci za darmo – dodał dyr. Jarosz.
NFZ poinformował, że świadczenia poradni chorób odzwierzęcych i pasożytniczych prowadzone przez IMW weźmie na siebie poradnia chorób zakaźnych szpitala im. Jana Bożego w Lublinie. – Ale przecież specjalistów od chorób odzwierzęcych mamy tylko my – orzekła dyrekcja IMW. – W tej dziedzinie jesteśmy jedyni w województwie.
Pozostałe umowy IMW zawarte z funduszem, czyli na rehabilitację i lecznictwo zamknięte, są realizowane na bieżąco.