Wysyłają listy, kupują reklamy, wieszają plakaty. Choć do wyborów został prawie rok, to część samorządowców stara się już teraz zapaść w pamięć wyborców.
W spotach przegląd różnych inwestycji i informacja, że zabiegała o nie radna Wcisło. Są zdjęcia z radną na tle, a to drogi, a to placu zabaw.
– To nie są reklamy. To serwis informacyjny o tym, co się dzieje w dzielnicach na skutek moich wniosków do budżetu –tłumaczy Marta Wcisło. – Proszę tego nie odbierać jako akcji przedwyborczej. Nie wiem przecież, po jakiej części miasta jeździ dany autobus i czy informacja trafia akurat do wyborców z mojego okręgu – dodaje. Zapowiada, że kolejny spot ma dotyczyć kierowanej przez nią Rady Lokalnej Przedsiębiorczości. Zapewnia, że spoty finansuje z własnej kieszeni. Kwoty nie chce zdradzić.
Stanisław Podgórski pojawia się w nieco innych okolicznościach. W TVP Lublin można było obejrzeć reklamy należącej do niego przychodni Farmed Stanisław Podgórski. Spot kończy ujęcie radnego przy biurku. – Nie jest to pierwsza reklama telewizyjna, takie reklamy pojawiają się od 2007 roku – mówi Stanisław Podgórski, radny krytycznej wobec prezydenta frakcji klubu PO.
Radny śle też do mieszkańców Lublina listy proponując poparcie pomysłu zaproszenia papieża do miasta. Wcześniej o takie zaproszenie prosił prezydenta. Dostał odpowiedź, że to nie Ratusz, ale episkopat może zapraszać papieża. – Ani nie zwiększam, ani nie zmniejszam swojej aktywności społecznej, to media bardziej lub mniej chcą mnie w różnym okresie zauważyć. Każdy ma swój sposób komunikacji z mieszkańcami, ja od lat rozkładam ulotki do skrzynek informując w nich o podejmowanych inicjatywach i zachęcając jednocześnie mieszkańców do ich wsparcia – tłumaczy radny. Podgórski zastrzega, że w sprawie papieża nie działa sam, ale też z innymi radnymi i wymienia nazwiska tych, którzy zaliczani są do wewnętrznej opozycji w klubie PO.
Z kolei w dzielnicy Czuby ostatnio mocno zauważalne było nazwisko innego radnego PO, Zbigniewa Ławniczaka. Na ulicach wisiały plakaty promujące osiedlowy festyn z informacją, że zaprasza miejski radny.
– Nie chodzi o autopromocję – zapewnia Ławniczak. – To ja organizuję festyn, trzeci rok jestem jego motorem i się tego nie wstydzę. Na festynie nie było ani ulotek, ani żadnej agitacji. A plakat jest uniwersalny i służy mi do zaproszeń na spotkania.