Daniel Cz. powinien trafić do zamkniętego szpitala psychiatrycznego – uważa prokurator, który wystąpił właśnie o umorzenie toczącego się przeciwko mężczyźnie postępowania. W lipcu tego roku 30-latek pobił i podpalał swojego znajomego. Robił to, by odzyskać skradziony rower.
Dramat rozegrał się we wsi Mareczki (powiat puławski). Do domu Marka W. przez dobudowany do budynku pustostan weszło trzech mężczyzn. Jednym z nich był Daniel Cz. Agresorzy szukali przebywającego w budynku Witolda K., którego podejrzewali o kradzież wartego tysiąc złotych roweru. Chcieli go odzyskać.
– W tym celu stosowali przemoc. Daniel Cz. bił pokrzywdzonego rękami po głowie, twarzy i plecach. Kopał po całym ciele – czytamy w aktach sprawy.
Daniel Cz. przypalał też paluch lewej stopy mężczyzny ogniem z zapalniczki. Potem wylał na bitego 53-latka olej silnikowy. Rozmazał go po klatce piersiowej i brzuchu. Straszył, że go podpali i będzie go ciągnąć głową po asfalcie. Próbował też zabrać klucze od mieszkania Witolda K., ale nie mógł ich znaleźć.
Gehenna pobitego zakończyła się dopiero, gdy do mieszkania wrócił właściciel. Wtedy oprawcy uciekli. Zostali zatrzymani następnego dnia.
W trakcie toczącego się postępowania prokuratura zaczęła podejrzewać, że Daniel Cz. może być psychicznie chory. Skierowano go na konsultację psychiatryczną, a potem na badania na oddziale psychiatrii sądowej o wzmocnionym zabezpieczeniu. Lekarze stwierdzili, że w chwili napaści mężczyzna był niepoczytalny. Wszystko dlatego, że cierpi na schizofrenię. Jest też alkoholikiem. Na tej podstawie prokuratura wystąpiła o umorzenie postępowania i umieszczenia Daniela Cz. w zamkniętym ośrodku.
Do czasu wydania decyzji w tej sprawie mężczyzna nie powinien zostać wypuszczony z aresztu. Śledczy uważają, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że ze względu na chorobę może ponownie zaatakować. Sprawę pozostałych zatrzymanych w tej sprawie mężczyzn wyłączono do odrębnego postępowania.